"Sport, Nauka, Pasja w wykonaniu Sławka Lelka"

Szkoła Mistrzostwa Sportowego ma swojego Michała Kwiatkowskiego lub jak kto woli Rafał Majka, a jest nim nauczyciel historii w SMS-ie Sławek Lelek. Krótka relacja z wyprawy na Giro d'Italia 2018. 
Plany ambitne. Alpejskie przełęcze z wpisane w historię Giro d'Italia. Wyjazd w niedziele po południu i meldujemy się w Prato o świcie. Niestety pogoda weryfikuje nasze plany. W tej części Włoch otwierane w maju przełęcze są jeszcze zamknięte. Miny na minusie. Zmieniamy noclegi i lądujemy w Jesolo niedaleko Wenecji. W Polsce upały, a tu w górach leje. Na wtorek planujemy zwiedzanie Wenecji. Środa już Alpy. Jedziemy ponad 100km do Romano D'ezzelino . Stąd czeka nas ponad 27 kilometrowy podjazd pod Monte Grappę. Jak opisać podjazd? Miasteczka, las i łąki alpejskie na koniec. Pejzaże i nagroda na szczycie w postaci chmur pod stopami. Na Grappie znajduje się mauzoleum poświęcone żołnierzem włoskim i austriackim walczącym w pierwszej wojnie światowej. Czwartek w górach opady , a my jedziemy na przejażdżkę po okolicy. 56 km na rozkręcenie nogi na dzień jutrzejszy. Monte Zonkolan. Koledzy wybierają wersję trudniejszą od Ovaro. Ta strona jest uważana za jeden z najtrudniejszych podjazdów w Europie. 10 kilometrów przepychania. Ja wybieram wersję z Sutrio. 14,5 kilometra , z czego 11 jest dość przyjemna, a ostatnie 3,5 km to droga wznosząca się co najmniej z 12% stromizną. Mój licznik fragmentami pokazuje 20 %. Chłopaki mają ciężej bo takich kilometrów mają 6. Potem espresso i na etap do Nervesy della Battaglia. Tłumy i atmosfera jest niesamowita. W sobotę jedziemy zobaczyć jeszcze etap na Zonkolanie. Po etapie do samochodu i szczęśliwie w niedzielę rano meldujemy się w domu.