Trener Marcin Laska [SMS Resovia II]: Walka będzie szła na noże!

Trener Marcin Laska [Resovia II]: Walka będzie szła na noże!

 Rozmowa z MARCINEM LASKĄ, trenerem 4-ligowej PZU SMS Resovia II

SMS Resovia: - Za Tobą pół roku pracy z najmłodszą drużyną 4 ligi podkarpackiej. Było tak jak sobie wyobrażałeś czy wprost przeciwnie?

Marcin Laska: - Przyszedłem do resoviackiej akademii z bardzo pozytywnym nastawieniem, ale początek nie był obiecujący. Trzy porażki, dziesięć straconych bramek. W takich chwilach człowiekowi chodzą po głowie różne myśli. Zastanawiałem się, czy znajdę klucz, który pozwoli mi trafić do chłopaków. Bo w ich umiejętności nigdy nie wątpiłem. Na szczęście cała nasza grupa się zmobilizowała, z dnia na dzień w treningu wyglądało to coraz lepiej i w końcu zaczęliśmy funkcjonować na boisku, co przełożyło się na wynik. Szybko zapomnieliśmy o falstarcie - wygraliśmy cztery mecze z rzędu i na naszych twarzach zagościł uśmiech.

- To na pewno ciekawe doświadczenie dla trenera: prowadzić zespół złożony z zawodników, którzy jeszcze nie są seniorami pełną gębą, ale już nie są młokosami z ligi juniorów.

- Nie do końca się zgadzam. Wiek chłopaków nie ma dla mnie dużego znaczenia, traktujemy się jak dorośli i musimy być odpowiedzialni. Resoviacka młodzież jest dojrzała i przygotowana, by występować w seniorskiej lidze. Nigdy się nie chowałem za młodym wiekiem zawodników, bo nie chcę, żeby to było usprawiedliwieniem dla niepowodzeń. Najłatwiej byłoby powiedzieć: och, przegraliśmy, ponieważ rywal okazał się bardziej doświadczony, ograny itd. Ale to droga donikąd.

- Zderzenie z piłką seniorską bywało bolesne, jak podczas pamiętnego 0-8 w Nowotańcu, ale koniec końców daliście radę. 22 punkty i niewielka strata do bezpiecznej, środkowej strefy, to obiecujący wynik.

- Żeby była jasność: nie jest to bezpieczna zaliczka. Margines błędu jest niewielki, żeby obronić czwartą ligę musimy punktować od początku rundy rewanżowej. Taki jest plan, wierzę, że damy radę. Choć przed startem sezonu słyszałem z ust wielu osób znających specyfikę 4 ligi podkarpackiej, że będzie dobrze jeśli uzbieramy 10-12 punktów...

- Z czołowymi drużynami: Pogonią Sokołem Lubaczów, Legionem Pilzno czy Ekoballem Sanok przegraliście jedną bramką. Dużo było spotkań, w których brakowało niewiele do "złapania" przeciwnika.

- Ale też sporo było meczów na styku - jak z Lechią Sędziszów, Głogovią czy JKS-em Jarosław - gdzie wygraliśmy, strzelając jednego gola więcej. Nie jesteśmy mocarzami. W pierwszej kolejności zależało mi na tym, żeby nie gubić punktów z drużynami, które były w tabeli niżej. Szklanka jest więc do połowy pełna.

- Na pewno byliście ekipą wyrazistą i bezkompromisową. Młodzież nie kalkuluje, stąd zaledwie jeden remis.

- Nie kojarzę meczu, którego nie chcielibyśmy wygrać. My w sztabie jasno komunikujemy chłopakom, że oczekujemy od nich podejmowania ryzyka i odważnych decyzji na boisku, ale przede wszystkim odpowiedzialności. Poprawiliśmy się w wielu aspektach, na przykład w reakcji po stracie piłki, odbudowy ustawienia czy ataku pozycyjnego. Gdy zawodnicy zaczęli grać bardziej odpowiedzialnie, pojawiły się punkty.

- Nieustająco podkreślasz wielką rolę sztabu. Stanowicie grupę dobrych znajomych?

- Mam szczęście pracować ze świetnymi ludźmi i fachowcami. Konrad Domoń, wciąż czynny zawodnik, udziela cennych wskazówek zawodnikom oraz trafnie koryguje konspekty treningowe. Przygotowanie motoryczne jest szczegółowo planowane przez Klaudiusza Opalińskiego, z kolei Marcin Pietryka służy swoim doświadczeniem bramkarzom oraz pomaga przy stałych fragmentach gry. Analityk Adrian Michalczyk wykonuje kapitalną pracę, rozpracowując przeciwników. No i jest nasz nieoceniony kierownik Tadeusz Kieżun. Dobry duch zespołu, który pomaga przy organizacji dnia meczowego i towarzyszy mi przy ławce.

- Który z chłopaków poczynił przez te pół roku największy postęp?

- Wielu zrobiło postęp, czego dowodem jest ich angaż w pierwszej drużynie. W tym procesie najważniejsze jest, aby możliwie jak najlepiej przygotować zawodników do tej roli. Głównym celem było ustabilizowanie formy każdego piłkarza. Dążyliśmy do sytuacji, w której chłopaki nie mieliby większych wahań formy. Utrzymywanie równego, wysokiego poziomu to bowiem największy problem młodzieży.

- Lada moment pojawią się wiosenne dylematy, związane z odpowiedzią na pytanie: czy wciąż budować najmłodszych chłopaków takich jak Gracjan Czapniewski, Jakub Jaroch bądź Adrian Zięba czy jednak schować ich do szafy, bo w kontekście walki o utrzymanie potrzebne będzie większe doświadczenie?

- Zamierzam stawiać na młodych! Ale zasady są jasne: nikt nie będzie grał za ładne oczy. Zawodnicy muszą się obronić piłkarsko. U mnie każdy ma równe szanse, czy to młody czy trochę starszy. Decyduje forma sportowa.
A jeśli już wspomnieliśmy Gracjana Czapniewskiego - słyszałem komentarze, że wchodził do jedenastki, bo jest reprezentantem Polski. Bzdura. Nikt nie wymuszał na mnie promowania Gracjana ani jakiegokolwiek innego zawodnika. "Czapa" grał, bo wywalczył sobie miejsce w składzie. Kropka.

- Dyskutujemy o resoviackich zawodnikach będących u progu przygody z dorosłym futbolem. Nie czarujmy się jednak: tej drużynie przydałby się choć jeden piłkarz ograny, z przeszłością np. w trzeciej lidze. Ktoś, kto pokierowałby młodszymi kolegami.

- Przydałby się ktoś do formacji obrony i pomocy. Facet od regulowania tempa gry, od podejmowania decyzji w kluczowych momentach. Pozyskanie takiego zawodnika nie jest rzeczą prostą. Nie każdy będzie pasował do tak młodego zespołu, nie każdy będzie się nadawał do akademii piłkarskiej. Tak czy inaczej: w kwestii wzmocnień dużo zależeć będzie oczywiście od sytuacji w pierwszej drużynie Resovii. Jesienią mieliśmy przykład, że z Nikodemem Sujeckim w bramce, Karolem Chuchro w obronie i Radkiem Bąkiem czy Kacprem Szymkiewiczem w pomocy nasz zespół bardzo dobrze funkcjonował.

- Słyszałem, że współpraca "dwójki" z trenerami młodszych roczników SMS Resovia układała się niemal wzorowo.

- Dobrze słyszałeś (śmiech). Korzystając z okazji, chciałem podziękować Kamilowi Pelczarowi i Adamowi Bukale prowadzących drużyny U19 i U17. Wszyscy graliśmy do jednej bramki.

- A kooperacja z pierwszą drużyną?

- Kontaktowałem się głównie z trenerem Jakubem Żukowskim. Przekazywał jasne i precyzyjne informacje, był mocno zainteresowany naszymi losami. Dużo obiecuję sobie po przyjściu do klubu Rafała Ulatowskiego, szkoleniowca, który kawał swojej kariery poświęcił pracy z młodzieżą.

- Zimą zaplanowałeś szereg ciekawych gier kontrolnych.

- Przy układaniu sparingów w pierwszej kolejności brałem pod uwagę specyfikę czwartej ligi. Zależało mi na tym, żebyśmy się zmierzyli z rywalami grającymi trójką oraz czwórką w obronie. Ilość sparingów jest większa ponieważ chcemy sprawdzić zawodników z młodszych kategorii wiekowych. Dwa mecze kontrolne będą natomiast dedykowane wyłącznie zawodnikom, których zaprosimy na testy.

- Jak liga może wyglądać wiosną?

- Ameryki nie odkryję: walka będzie szła na noże! Sytuacja w tabeli jest niezwykle interesująca, bo 90 procent ligi uwikłana jest w grę o awans albo utrzymanie. Każdy punkt trzeba będzie wyszarpać, więc szalenie istotne okaże się nastawienie. Krótko mówiąc: mental.

- Kto awansuje?

- Nie mam pojęcia, nie będę zgadywał. Choć największy potencjał drzemie w liderze Cosmosie Nowotaniec.

- Gdzie w połowie czerwca będzie SMS Resovia II?

- Wierzę, że nie będzie niżej niż teraz.

Rozmawiał: Tomasz Szeliga

  Zdjęcia: Paweł Golonka (resoviacy.pl)

  Grafika: Karol Niemiec

Galeria zdjęć

Szkoła podstawowa

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school1_front.png

Liceum ogólnokształcące

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school2_front.png

Akademia piłkarska

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school3_front.png

Rzeszowska Bursa Szkolna

dodatkowe zajęcia wyrównawcze

Czytaj więcej

school4_front.png

Zostań naszym uczniem

Partner SMS Resovia

pzu_slider.jpg

Zapisano