20.06.2019 Kategoria: Kobieca Piłka, Liceum
Ubiegły sezon był przełomowy dla rzeszowskich piłkarek. „Pasiaczki” po raz pierwszy biły się o najwyższe cele, przegrywając awans w ostatniej kolejce. Resovia może być zadowolona z sezonu, choć spory niedosyt i sportowa złość pewnie pozostaną jeszcze w głowach resoviaczek.
- Dziewczynom nalezą się ogromne słowa uznania – mówi szczerze trener rzeszowianek, Paweł Szurgociński.
Szkoleniowiec „pasiaczek” nie rzuca słów na wiatr, bowiem jego podopieczne rozegrały życiowy sezon, który o mały włos nie zakończył się promocją do ekstraligi. Resoviaczki o swoje marzenia walczyły w Głogówku, gdzie razem z miejscową drużyną Rolnika stoczyły bezpośrednią batalię o najwyższą ligę. Nasze panie po 8 minutach musiały gonić dwubramkową stratę, która została zniwelowana w 78. minucie gry. Od tej pory biało-czerwone przypuściły prawdziwy szturm na bramkę gospodyń, które kurczowo trzymały się żelaznej defensywy. Rolnik zdołał się obronić, a resoviaczkom pozostały łzy i ogromny niedosyt, bo zawodniczki Szurgocińskiego wiedziały, że nie były gorszą ekipą od awansujących rywalek.
– Jasne, że się spodziewałem, że trzecia bramka to tylko kwestia czasu, bo przeciwnik stanął, a myśmy za wszelka cenę dążyli do upragnionego trafienia. Graliśmy trojką obrońców, dlatego z przodu co rusz się kotłowało. Gdyby zawody potrwały dłużej, pewnie strzelilibyśmy zwycięskiego gola. Trzeba się z tym pogodzić i wyciągnąć wnioski na przyszłość, aby tych spraw, które będą decydowały o czymkolwiek, nie zostawiać do ostatniej kolejki – komentował mecz z Rolnikiem opiekun Resovii, który razem z całym zespołem jeszcze przez kilka dni dochodził do siebie.
- Wiadomo, że gdzieś z tyłu głowy będzie nam to przez chwilę siedziało, ale mam nadzieję, że w przerwie wakacyjnej się zresetujemy, żeby nie myśleć o zeszłym sezonie – ocenia sytuację szkoleniowiec, zwracając również uwagę na bardzo udany udział w rozgrywkach rzeszowskich piłkarek. Resovia nie była stawiana w gronie faworytów nawet po udanej rundzie jesiennej, kiedy zajmowała miejsce tuż za podium.
– Mimo, że boli nas brak awansu, muszę stwierdzić, iż miniony sezon był bardzo udany w naszym wykonaniu. Cieszę się, że ofensywnie wyglądaliśmy naprawdę okazale. To, do czego dążyłem od początku mojego angażu w tej drużynie udało się zrealizować i mam nadzieję, że dalej będziemy nad tym pracować, aby gra ofensywna ciągle dobrze funkcjonowała – zauważa coach.
- Styl zespołu jest zauważalny. Dziewczyny to widzą, mam nadziej, że kibice również dostrzegają, iż nie jest zupełnie przypadkowe to, co dzieje się na boisku. Wiadomo, były różne mecze, w których nie zawsze nam ten styl wychodził, ale wtedy ważniejsze okazały się punkty. Jestem dumny z dziewczyn! Myślę, że nikt przed sezonem oprócz nas, nie stawiał, że będzie tak dobrze – stwierdza sternik biało-czerwonych, które ostatecznie zakończyły ligową batalię na 3. miejscu.
Wspaniała wiosna
Runda rewanżowa była nader udana dla rzeszowskiego zespołu. Resovia wiosną nie miała sobie równych, znacznie poprawiając dorobek punktowy i bramkowy, co przy zestawieniu tabeli z drugiej rundy, winduje resoviaczki na samo czoło. „Pasiaczki” wiosną biły swoje rekordy w 1. lidze, do których należy m.in. 8 zwycięstw z rzędu, najwyższa wygrana 6-0 w spotkaniu z Wandą Kraków czy premierowe historyczne zwycięstwo w meczu o stawkę w derbowym starciu z Sokołem Kolbuszowa Dolna.
- Wiosna wyszła wspaniale. Na koniec, jak się zawsze okazuje, runda jesienna i słabsze wyniki z dołem tabeli mają przełożenie na to, jak wygląda tabela po całym sezonie – zauważa Szurgociński. Jego podopieczne jesienią potraciły punkty ze zdegradowanymi Sokołem i Tomaszowem.
- Wystarczy, że w jednym z tych meczów odnieślibyśmy zwycięstwo i mogło być inaczej, choć z drugiej strony, też nie chcę do tego w ten sposób podchodzić, bo gdyby było inaczej, gdybyśmy mieli więcej punktów, inne byłoby podejście na wiosnę. Może wystąpiłaby delikatnie mniejsza mobilizacja i te rewanżowe spotkania mogłyby wyglądać inaczej. Dla nas liczyła się ta runda. Obliczaliśmy z zespołem, że 50 punktów powinno dać awans (Resovia uzyskała 48 punktów, punkt mniej od Rolnika – przyp. red.). Jednak nie ma co wracać do tego i wspominać, co by było, gdyby – ocenia trener.
Naszym piłkarkom na pocieszenie zostanie fakt, że mogą legitymować się największą liczbą zdobytych goli (49 - red.) oraz drugim wynikiem w klasyfikacji straconych bramek, co razem daje najlepszy współczynnik bramkowy w lidze. Siła rażenia resoviaczek wynikała ze zmiany ustawienia w organizacji gry w ofensywie. Rzeszowski coach nastawił swoje zawodniczki, że głównym ich atutem będzie atak - czy to szybki, czy po konstruowaniu akcji. Resovia w większości spotkań na wiosnę musiała te ataki konstruować, bo przeciwnik przeważnie czekał na to, co biało-czerwone zrobią z piłką przy nodze.
- Wiosną ćwiczyliśmy treningi pod względem rozegrania i finalizacji akcji. Kładłem główny nacisk na to, bo wiedziałem, że nasza defensywa sobie poradzi – podkreśla szkoleniowiec.
To nie koniec sezonu
Resovia po rozgrywkach ligowych weszła w luźniejszy okres, który jednak nie będzie stopniowym przejściem do wakacji. Dla biało-czerwonych sezon się jeszcze nie skończył. 23 czerwca rzeszowski zespół wyjeżdża do Łodzi na finały mistrzostw Polski kobiet do lat 19. Może to dziwić, ale wcale nie chodzi o drużynę juniorek Resovii. Aż 95 procent 1-ligowej kadry resoviaczek stanowiły piłkarki, które nie przekroczyły 19 roku życia, dlatego nasz team ma bardzo duże szanse, aby przywieźć pierwszy historyczny medal z rozgrywek ogólnopolskich. Podopieczne Pawła Szurgocińskiego trafiły do grupy z faworytem SMS-em Łodź oraz ROW-em Rybnik i Olimpią Szczecin. Tylko triumfator zagra o złoto, a zespoły z drugich miejsc zmierzą się w rywalizacji o brąz.
- Bardzo chcielibyśmy medal, ale nie ma co składać deklaracji. Gramy o jak najlepszy wynik w grupie. Chcemy wygrać dwa pierwsze mecze i myślę, że to nam da przepustkę gry o medale – podsumował opiekun „pasiaczek”.
Na koniec świetnego sezonu rzeszowskich piłkarek, warto wspomnieć, że ich dobra gra nie przeszła bez echa w narodowych reprezentacjach. 3 zawodniczki Resovii: Karolina Bednarz, Karolina Matuszek oraz Magdalena Marszał otrzymywały powołania do młodzieżowych kadr Polski.
- Oczywiście życzylibyśmy sobie więcej dziewczyn w reprezentacji, bo większość ma potencjał do tego, aby grać w biało-czerwonych barwach, ale spokojnie, poczekamy - uśmiecha się trener resoviaczek, zwracając równocześnie uwagę, że każda dziewczyna, która wchodziła na boisko czy w pierwszym składzie, czy z ławki, zawsze była wzmocnieniem jego ekipy.
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
dodatkowe zajęcia wyrównawcze
Czytaj więcej