- Siostra nakrzyczała na mnie, że zepsułem jej wesele. Bo goście zamiast podziwiać pannę młodą i się bawić, obgryzali paznokcie przy konkursie rzutów karnych – wspomina piątek 31 lipca Karol Twardowski, napastnik Apklan Resovii.
Na jego twarzy gości szeroki uśmiech, ale wtedy, podczas najważniejszych derbów Rzeszowa XXI wieku, nerwy były napięte do granic możliwości.
“Było nas trzech
W każdym z nas inna krew
Ale jeden przyświecał nam cel
Za kilka lat
Mieć u stóp cały świat”
- w naszej opowieści, inaczej niż w legendarnej “Autobiografii” Perfectu, bohaterów jest czworo. Szymon Feret, Mateusz Geniec, Jakub Persak i Karol Twardowski to byli juniorzy “pasiaków” i absolwenci Szkoły Mistrzostwa Sportowego Resovia, którzy wnieśli niebagatelny wkład w awans drużyny Szymona Grabowskiego na zaplecze ekstraklasy.
Nie było ich na świecie, gdy Resovia (razem ze Stalą Rzeszów) opuszczała ten poziom rozgrywek. Od tamtej pory jeden z najstarszych polskich klubów przeżywał lepsze i gorsze chwile, ale na taki dzień czekał długie 26 lat. O wyśnionej 1 lidze zadecydować miał pojedynek z odwiecznym rywalem. Jeden mecz na zakończenie baraży, pokazywany w całej Polsce przez TVP. Na trybunach niespełna 800 osób (reżim sanitarny z powodu covid-19), za to większość to tzw. stara kibicowska gwardia. Ludzie, którzy w latach 90. podróżowali za Resovią do Szczecina, Gdyni, Białegostoku i Wałbrzycha. Mecz z gatunku tych, które mogą się zapisać złotymi zgłoskami w historii klubu. Należy spełnić tylko (aż) jeden warunek: wygrać.
Po 90 minutach 0-0. Po 120 minutach 0-0. O wszystkim rozstrzygnie konkurs rzutów karnych!
Mniej odporni kibice odwracają głowy, twarze skrywają w dłoniach. Nie chcą tego oglądać, to ponad ich siły.
Zawodnicy takiego komfortu nie mają. Presję muszą udźwignąć również ci, którzy znajdują się na początku przygody z piłką, często wchodzący na boisko z ławki. Spisują się wybornie, zwyciężają 7-6. Biało-czerwona część Rzeszowa wpada w ekstazę!
20-latkowie wykonali “jedenastki” po profesorsku. Mateusz Geniec podszedł do piłki na brazylijskim luzie, po czym kropnął w górny róg. – Za ten mój uśmiech odpowiada sędzia, który powiedział mi, że rozegrałem fajne zawody. Z tych pozytywnych emocji wzięła się zapewne moc strzału – opowiada obrońca.
Na 6-5 trafił Karol Twardowski. On nie mógł się pomylić. – Podczas czwartkowego treningu uderzałem w środek bramki, zdawało to egzamin, więc postanowiłem, że to samo zrobię w derbach. Pyta pan, czy wycięli mi układ nerwowy, a prawda jest taka, że stresowałem się potwornie! – przyznaje napastnik - Gdy zobaczyłem, że piłka wpada do siatki, poczułem chyba największą w życiu ulgę. Miałem świadomość, iż w tym konkretnym momencie liczy na mnie całe resoviackie społeczeństwo.
“Pasiaki” były zaprawione w bojach. W półfinale baraży odprawiły Bytovię, także po serii rzutów karnych!
Wtedy na 6-5 trafił Szymon Feret, który na boisku pojawił się dopiero w 103 minucie. – Czułem się na siłach. To był rodzaj rehabilitacji za zmarnowaną okazję w końcówce spotkania. Ze Stalą nie strzelałem i denerwowałem się dużo bardziej – zapewnia.
Karol Twardowski, który w Bytowie wykonał ostatniego karnego na 7-6, barażowe dreszczowce obejrzał raz jeszcze, w telewizji. – Awansować po dwóch wojnach nerwów. Tego mogła dokonać jedynie wyjątkowa grupa ludzi! Szło nam po wznowieniu rozgrywek jak po grudzie, ale w najważniejszych momentach pokazaliśmy nasz słynny charakter – podkreśla.
Jakub Persak w meczach barażowych nie grał, ale biało-czerwoni nie stanęliby przed szansą awansu, gdyby nie zwycięstwo nad Widzewem w przedostatniej kolejce sezonu. Łodzianie nie strzelili gola, w czym niemała zasługa młodego stopera. Był to jego pierwszy mecz przed rzeszowską publicznością, natomiast debiut w seniorach zaliczył trzy dni wcześniej w Toruniu (2-2 z Elaną). – Pilnowałem Marcina Robaka, być może najlepszego napastnika ligi. Krzywdy nam nie zrobił, choć trzeba było go mieć na oku. Pojedynek z Widzewem to duże przeżycie, choć bardziej się stresowałem w Toruniu. Przy Wyspiańskiego nieśli nas kibice – akcentuje “Persi”.
Niedawni maturzyści po awansie nie poszli “w tango”. Świętowali z umiarem, niekoniecznie we własnym gronie.
“Twardy” po derbach pomknął na wesele siostry. – Nakrzyczała na mnie, że zepsułem jej imprezę. Bo goście zamiast podziwiać pannę młodą i się bawić, obgryzali z nerwów paznokcie, oglądając konkurs rzutów karnych. Oczywiście żartuję. Ten wieczór należał do mojej siostry, choć i ja swoje gratulacje odebrałem – śmieje się zdobywca 3 bramek dla Resovii w sezonie 2019/20.
Pozostała trójka bawiła się z drużyną w “Rzeszowskim Browarze” w Rynku, następnego dnia uzupełniając niedobory kalorii w domach. – Mama upiekła placek. Może niech pan nie pisze, że nie znam jego nazwy. Ale był pyszny, niebo w gębie, jak każdy od mamy! – ratuje sytuację Mateusz Geniec.
Żaden z chłopaków nie zgolił włosów po wywalczeniu przepustek na zaplecze ekstraklasy, żaden nie wygrał ani nie przegrał zakładu.
- Coś za grzeczna z Was ekipa – zagaduję.
- Nie ma co wariować – odpowiadają chórem.
Zgodni są również co do tego, czym dla tak młodych zawodników mogą być występy w 1 lidze.
- Można łapać doświadczenie
- Sprawdzać się na tle mocniejszych rywali
- Pokazywać się szerszej publiczności, bo Polsat transmituje mnóstwo meczów
Poprzeczka wędruje w górę, ale nasza dzielna czwórka wierzy w swoje umiejętności.
– Trzeba kuć żelazo póki gorące, wykorzystać szansę! – mówią z przekonaniem – Druga liga jest bardzo fizyczna, w pierwszej panuje wyższa kultura gry. Bardzo nas to cieszy.
- Zdarzyło mi się pójść na mecz Sandecji, dlatego już nie mogę się doczekać, kiedy z nimi zagramy – dodaje Mateusz Geniec, który, podobnie jak Karol Twardowski, piłkę zaczynał kopać w Nowym Sączu.
Chłopaki trzymają się razem i jest to zrozumiałe. Karol, Mateusz i Jakub chodzili do jednej klasy, wspólnie zdawali maturę. Szymon, rocznik 1999, jest odrobinę starszy. W SMS-ie trenowali m.in. pod okiem Szymona Grabowskiego i Rafała Rajzera, duetu, który odzyskał dla “pasiaków” 1 ligę.
Zachęcam, żeby udzielili rad swoim młodszym kolegom marzącym o pokonaniu drogi od drużyny juniorów SMS Resovia do seniorów. Wśród wskazówek dominują: ciężka praca, wiara w swoje umiejętności i pokora. – Nasza młodzież powinna szanować to, w jakim miejscu się znajduje. Jak trenowałem w juniorach, pierwsza drużyna występowała w trzeciej lidze, a rezerwy w okręgówce. Teraz poziom jest dużo wyższy – dopowiada Szymon Feret, od dziecka fan Cristiano Ronaldo i Manchesteru United.
Marzeniem Mateusza Geńca jest gra w Premier League. – Kibicuję Realowi Madryt, podpatruję Sergio Ramosa i Daniela Carvajala, ale liga angielska pasuje mi bardziej, bo jestem lepszy fizycznie niż technicznie – uśmiecha się skrajny obrońca Resovii.
Dla Karola Twardowskiego wzorem do naśladowania jest Robert Lewandowski. – Fascynujące, jak on się zachowuje pod bramką, jak ewoluuje. Ja też lubię dostawać piłkę na wolne pole i zawsze być pod grą – tłumaczy.
Z kolei Jakub Persak rzadko ogląda mecze piłki nożnej. - Brzmi to dość nieprawdopodobnie, ale niespecjalnie interesuje się futbolem. Jak w telewizji leci mecz, na przykład ligi angielskiej, to obejrzę, ale żebym czekał na konkretne spotkania, to nie. Może dlatego, że piłce i tak poświęcam kawał czasu. Treningi, studia na kierunku wychowanie fizyczne, dojazd do domu. Gdy wracam po tak intensywnym dniu, nie myślę o kolejnej dawce futbolu – wyjaśnia.
Co ciekawe, środkowy pomocnik “pasiaków” zaczynał od hokeja na lodzie i do dziś lubi jeździć na łyżwach. Chętnie też wędkuje.
Mateusz Geniec uwielbia wyprawy na grzyby z ojcem i bratem, Szymon Feret ma słabość do gier komputerowych i NBA, zwłaszcza Golden State Warriors. Natomiast pasją “Twardego” są sportowe auta.
Niechaj w 1 lidze nie zabraknie Wam adrenaliny!
Tomasz Szeliga, SMS Resovia
Zdjęcia: www.resoviacy.pl
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
dodatkowe zajęcia wyrównawcze
Czytaj więcej