05.09.2020 Kategoria: Kobieca Piłka, Liceum, Szkoła podstawowa
Klaudia Gajdur, nowa zawodniczka i trenerka SMS Resovia, opowiada o pierwszych wrażeniach z pracy w naszym klubie, swoich początkach z piłką nożną, a także o tym, co jest w futbolu najważniejsze.
SMS Resovia: - Zacznijmy od początku...Jak zaczęła się pani przygoda z piłką nożną?
Klaudia Gajdur: - Raczej standardowo - od gry z chłopakami u mnie na wsi. Sport był od zawsze ważnym elementem mojego życia. Kiedy byłam w pierwszej klasie gimnazjum, zostałam dostrzeżona i otrzymałam propozycję gry w drużynie z Sobolowa. Spędziłam tam 10 lat. Następnie przez rok trenowałam dziewczyny w Unii Tarnów. Później przeniosłam się do Tarnovii, gdzie prowadziłam seniorki w 3 lidze. Udało nam się wywalczyć awans do drugiej, potem do 1 ligi. W międzyczasie zaczęłam być grającą trenerką. Przez rok wyglądało to nawet tak, że grałam jako zawodniczka przeciwko drużynie, którą prowadziłam. To było bardzo trudne organizacyjnie, ale też mentalnie, dlatego wstąpiłam do sekcji żeńskiej Tarnovii.
- Trenowanie pojawiło się w pani życiu bardzo szybko...
- Tak. Od samego początku wiedziałam, co chcę robić. Poszłam na studia na wychowanie fizyczne. Kurs na instruktora piłki nożnej, później kursy UEFA. Jakiś czas minął i dostałam ofertę, by zająć się prowadzeniem drużyny.
- Obecnie bardziej ciągnie panią do gry czy już do trenerki?
- Trudno mi to rozdzielić, bo perspektywy, z których się patrzy, pełniąc te dwie funkcje, są całkowicie różne. Piłkę nożną i wszystko, co jej towarzyszy, trudno jest opisać, bo każdy - zawodnik, trener, rodzic, kibic - postrzega ją inaczej. Kręci mnie i bycie trenerką, i gra. Nie wyobrażam sobie, by zrezygnować teraz z rywalizacji i zasiadać tylko na ławce trenerskiej.
- Mówiła pani, że sport był w pani życiu praktycznie od początku. Było jeszcze coś innego, prócz piłki nożnej?
- Od dziecka tylko piłka nożna (śmiech). Ale myślę, że w wielu innych dyscyplinach również nie byłabym bez szans. Grając w piłkę trzeba mieć naprawdę dobrą kondycję, koordynację, umiejętności techniczne, taktyczne. Trzeba być po prostu wszechstronnie rozwiniętym i sprawnym. Dobrze widać to w szkołach, gdzie te najsprawniejsze osoby obstawiają często wszystkie turnieje i zawody, niezależnie od tego, czy jest to ich ulubiona dyscyplina.
- W jaki sposób łączy pani funkcję trenerki i zawodniczki?
- Jeśli chodzi o pracę w Resovii, to dopiero zaczynam, wszystkiego powoli się uczę. Początek oceniam bardzo pozytywnie, jest dobra organizacja i świetna atmosfera. Piłka nożna zajmuje w moim życiu bardzo dużo miejsca, ale da się to fajnie ułożyć. Trudno jest w sumie tylko z posiłkami, bo grafik jest napięty i czasem brakuje czasu, by regularnie jeść. Ale dajemy radę!
- Co jestnajtrudniejsze w pracy trenera?
- Myślę, że najtrudniejsze jest to, by mając pod swoją opieką ponad 20 zawodniczek, dostrzegać problemy indywidualne. Dziewczyny są jeszcze na etapie dojrzewania, każdy z nas był w tym wieku, więc wiemy, z czym to się wiąże. To jest właśnie trudne zadanie - zauważać i pomagać. Sprawić, by wszystko grało, nie tylko na boisku, ale i w głowach.
- Więc te znane słowa Thomasa, że sekret koszykówki tkwi w tym, że nie chodzi w niej o koszykówkę, można przełożyć na każdą inną dyscyplinę...
- Tak, oczywiście. Rozmawiamy, staramy się oczyścić atmosferę i po prostu pomóc, wesprzeć. Dziewczyny muszą rozmawiać, chcą rozmawiać i wydaje mi się, że oczekują tego od trenerów. Dają nam też sygnały, które musimy umieć dobrze odczytywać i reagować. Rzadko dzieje się tak, że na treningu coś nie wychodzi bez powodu, zawsze jest to drugie dno. Mówię to też na podstawie swoich doświadczeń.
- Zapytam teraz o ten najnowszy rozdział w pani życiu. Dlaczego zdecydowała się pani na zmianę klubu i grę w SMS Resovia?
- Po pewnym czasie człowiek staje w miejscu, wypala się. Myślę, że podjęłam dobrą decyzję, że to był właściwy moment, by zmienić otoczenie, postawić sobie jakieś nowe wyzwanie. Trener Paweł Szurgociński złożył mi ofertę. Przyznam, że bardzo długo się zastanawiałam, bo przeniesienie całego swojego życia do innego miasta to duża zmiana.
- Co panią przekonało?
- Bardzo cieszył mnie fakt, że to Szkoła Mistrzostwa Sportowego, że wiedzą, czego chcą, są profesjonalnie przygotowani. Wcześniej pracowałam w szkole, gdzie prowadziłam zwykły WF, czyli najczęściej około 30 minut jakiegoś tam ruchu. Tutaj natomiast jest to super zorganizowane. Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że drużyna seniorska walczy w 1 lidze.
- Właśnie, drużyna seniorska. Jak się pani komponuje w nowy zespół?
- Mówiąc szczerze, to chyba właśnie najbardziej bałam się tego, jak przyjmie mnie drużyna. Wejście w nowe miejsce, nawiązanie pozytywnych relacji, które przecież są kluczowe. To są naprawdę stresujące i trudne rzeczy. Tym bardziej, że byłam nową zawodniczką, ale i trenerką. Długo układałam sobie to w głowie, ale nie żałuję. Dziewczyny przyjęły mnie naprawdę świetnie, czuję się tu bardzo dobrze.
- Jakie ma pani cele na nadchodzący sezon?
- Indywidualnie chcę być coraz lepsza, pragnę się rozwijać i doskonalić. Jeśli chodzi o drużynę seniorską, to celem jest na pewno awans do Ekstraligi. Damy z siebie wszystko, ale wiemy, jak trudne stoi przed nami zadanie.
- Kiedy drużyna, którą pani prowadzi, zaczyna rozgrywki?
- Grę w Centralnej Lidze Juniorek U-17 zaczynamy w pierwszy weekend września i muszę przyznać, że od razu wejdziemy na głęboką wodę. Przed nami bardzo trudny mecz ze Staszkówką Jelna. Rozmawiałam z dziewczynami i mówiły, że rywalizacja z nimi zawsze była zacięta, ale i zawsze trochę brakowało, by wygrać. Jestem jednak dobrej myśli, bo widzę, jak pracujemy. Celem jest zawsze wygrana i najwyższe miejsca. Nie ma co spuszczać głowy.
- Najważniejsze w piłce nożnej jest to, żeby...
- Żeby cieszyła nas gra i wyniki, jakie osiągamy.
- Piłka nożna daje mi...
- Piłka nożna nadaje sens mojemu życiu.
Rozmawiała: Karolina Głodowska
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
dodatkowe zajęcia wyrównawcze
Czytaj więcej