Mamy pełną świadomość naszego potencjału

10.12.2018 Kategoria: Liceum

”Mamy pełną świadomość naszego potencjału”

- Niejednokrotnie wspominałem, że jest to mocno piłkarsko grupa i wiedziałem, że ma możliwości do tego, aby wygrywać mecze z każdym, i to się sprawdziło – mówi ADAM BUKAŁA, trener SMS Resovii, która w Centralnej Lidze Juniorów U-17 zajęła 3. miejsce. Naszego trenera pytamy o zmagania z pierwszej części sezonu, grę w 3. lidze oraz o plany na przyszłość.

SZKOŁA MISTRZOSTWA SPORTOWEGO RESOVIA – Od 1. do 11. kolejki byliście liderem i pomału zanosiło się na niespodziankę. Z końcowego wyniku na pewno trzeba się cieszyć, jednak nie żal, że nie udało się ciut więcej?
ADAM BUKAŁA – Przed sezonem celem było utrzymanie. Na pewno zostały rozbudzone ambicje, ale ja cały czas tłumaczyłem chłopakom, żeby traktowali to jako przygodę, żeby nie nakładali na siebie jakiejś zbędnej presji, bo wiadomo, że chcieliśmy zająć jak najwyższe miejsce. Chcieliśmy tę ligę wygrać. Nie było tutaj drużyny, z którą byśmy wyraźnie odstawali i zdecydowanie przegrali. Czy jest zawiedzenie? Myślę, że nie. Jest niedosyt, ale raz że mały, dwa, że krótkotrwały, bo wiemy, że na te warunki czy na te możliwości które mamy, zrobiliśmy dobry wynik i przed sezonem bralibyśmy go w ciemno. Mnie z perspektywy sezonu cieszy, że jako drużyna dorośliśmy piłkarsko i to było widać, szczególnie, że w każdej formacji mamy jednego lidera, plus osoby które chcą rywalizować o to liderowanie. Uważam, że to jest taki największy nasz plus i z tego jestem najbardziej zadowolony. Natomiast, co zawiodło? Hm.. z pewnością to, że ciężar bramek spoczywał głównie na Sebastianie Usarzu i to jest na pewno jakiś tam niedosyt. Zdecydowanie więcej jest plusów po pierwszej części sezonu. Tym drugim minusem jest końcówka rundy. Nie starczyło nam tej wewnętrznej mobilizacji.

SMS – Powiedział Pan: Chcieliśmy tę ligę wygrać. Pojawiła się jednak taka myśl…
AB – Była taka myśl, ale skromna. Pokonywaliśmy zespoły ekstraklasowe, ale były to nieznaczne zwycięstwa, gdzie przeciwnik też miał swoje dobre sytuacje. Ode mnie przekaż szedł bardzo jasny: fajnie, że wygrywamy, bo o to chodzi w piłce nożnej, nawet gdy na boisku nie idzie. Już w wieku juniora młodszego trzeba te mecze wygrywać. Może nie za wszelką cenę, ale już trzeba myśleć o tym wyniku, bo dążymy do takiej dojrzałości. Na początku rozgrywek traciliśmy bardzo mało bramek i chłopcy w większości realizowani nakreślone im zadania. O wszystkim zadecydowały trzy ostatnie kolejki, a przede wszystkim potknięcie u siebie z BKS-em, gdzie traciliśmy kuriozalne bramki.

SMS – Wspomniał Pan również, że zespół wykrystalizował liderów w każdej formacji.
AB – Tak, bo tego nie było do tej pory, albo się szybko rozmywało. Wchodzimy pomału w wiek seniora. A w piłce seniorskiej o to właśnie chodzi, żeby był ktoś, kto będzie niezastąpiony, żeby jak będzie zdrowy, grał wszystko od dechy do dechy i takich zawodników mamy. Druga taka rzecz to ławka rezerwowych, która dawała nam wielką jakość. Wiele meczów wygrywaliśmy, czy dowoziliśmy w końcówkach przez to, że wchodzili zmiennicy. Może ich poziom piłkarski lub stabilizacja formy były nieco niższe, ale poziom zaangażowania był na bardzo wysokim poziomie i tym zaangażowaniem nadrabiali jakieś niedoskonałości. W końcówce pewnie gdzieś to trochę zawiodło. Z jednej strony była pierwsza jedenastka, która grała od dechy do dechy, a z drugiej strony ci rezerwowi, którzy wygrywali nam mecze i mieli poczucie, że chcą więcej i myślę, że to troszkę gdzieś w końcowej fazie rundy nie zagrało tak, jak powinno. Będziemy to jeszcze analizować.

SMS – Tym naczelnym liderem był Sebastian Usarz, który z 9 golami został królem strzelców rozgrywek.
AB – Cała drużyna pracowała na niego. Nikt w zespole, nawet Sebastian nie ma takiego przekonania, że bramki które zdobył wynikają wyłącznie z jego indywidualnych możliwości. On w decydujących momentach zachowywał spokój i strzelał gole, choć też trzeba powiedzieć, że ten chłopka jest mega inteligentny i tak naprawdę większość rzeczy, o których się do niego powie przed meczem on je realizuje. Czasem nawet mimo ambicji, gdy chce być pierwszy w polu karnym i oddawać jak najwięcej strzałów, on więcej grał z drużyną, bo tego się od niego wymagało i robił to bardzo fajnie. Zrobił spory postęp i myślę, że ma jeszcze wielkie możliwości. Sebastian ma taką pozycje w drużynie, że chłopaki mu to po prostu oddawali, woleli poszukać jego, wiedzieli, że z przodu jest „Seba” i da sobie radę. Nie mieli takiej presji. Natomiast gdyby w jakimś meczu go zabrakło, koledzy wzięliby tę odpowiedzialność na siebie, bo na pewno umiejętności ku temu mają, więc o to bym się nie bał, ale na pewno będziemy chcieli to poprawić.

SMS – Najlepszy wasz mecz?
AB – Z Wisłą Kraków u siebie (1-0 – red.). Oba zespoły grały w piłkę. Wartość szkoleniowa tego meczu była ogromna, a to jest najważniejsze.

SMS – Wisła rzeczywiście zasłużyła na wygranie ligi?
AB – Tak, zdecydowanie. Nawet patrząc po tym, jak dużo wpuszczała chłopaków z młodszego rocznika. Kultura gry, pomysł rozgrywania akcji - przyjemnie się na to patrzyło. Z obu meczów pod względem szkoleniowym jestem bardzo zadowolony.

SMS – O jakim meczu najszybciej chcecie zapomnieć?
AB – Karpaty Krosno u siebie. Do 20 minuty mamy 5 sytuacji, potem powinniśmy mieć rzut karny, który nie zostaje odgwizdany, a w przykrej konsekwencji wylatuje nam zawodnik za czerwoną kartkę i pomimo, że gramy w dziesięciu, dalej dominujemy. Karpaty chyba nie stworzyły ani jednej okazji, a my nie potrafimy strzelić gola. Powinniśmy ten mecz zdecydowanie wygrać…

SMS – No właśnie, potrafiliście pokonywać potentatów, zaś rywale z lokalnego podwórka do końca walczący o utrzymanie regularnie zabierały wam punkty..
AB – Poziom mobilizacji jest do poprawy. Tak na zdrowy chłopski rozum: jeżeli potrafimy zmobilizować się na te marki, a w starciu z dobrze nam znanymi zespołami nie wygrywamy, to coś tu zawodzi, bo umiejętności przecież nie uciekły. W meczach ze Stalą Mielec było podobnie jak z Karpatami. Dominujemy, mamy okazje, nie strzelamy. Na druga połowę Mielec wychodził jeszcze bardziej zmobilizowany i gdzieś tam mamy nieoczekiwane problemy. Do przerwy prowadzaliśmy grę, po czym w drugiej części rywal zaczyna z nami „jechać”, spychając nas do defensywy. Z czego to wynika? Pewnie zawodzi głowa. Może też z tego, że są to pojedynki derbowe, które rządzą się swoimi prawami, a dwa, że drużyny się znają. Wiedzą, kto gra na jakiej pozycji, jakie są mocne, słabsze strony. Do tego dochodzi nastawienie i motywacja tych spotkań.

SMS – Nad czym będziecie chcieli się skupić w okresie zimowym?
AB – Tak naprawdę przygotowania do drugiej części sezonu rozpoczęły się już od letniego obozu w Chorzowie. Znacznie poprawiliśmy grę w obronie, zaś naszym głównym celem była taka konsolidacja zespołu i to się udało. Przygotowywaliśmy się dwutorowo. Jedna drużyna to jest #CLJ, druga to zespół występujący w juniorze starszym w grupie B. W drugiej drużynie naszym zadaniem było ogrywanie chłopaków, którzy mogą wchodzić do CLJ. U tych chłopców nastawialiśmy się na nadrobienie zaległości technicznych i taktycznych, tak aby od następnego okresu przygotowawczego od stycznia byli w stanie rywalizować na równym poziomie i w wielu przypadkach ta praca została wykonana dobrze. Już 2, 3 osoby z tej drugiej grupy mogą śmiało rywalizować. Jak będzie, zobaczymy, ale potencjał do tego, żeby walczyć o skład w CLJ mają na pewno. Nie jest nam łatwo ścignąć wartościowego zawodnika, dlatego nastawiamy się na chłopców którzy tu są, którzy utożsamiają się z drużyną. Zrobili duży postęp, a mogą w obecnym okresie zrobić jeszcze większy. A co będziemy chcieli poprawić teraz? Z pewnością rozłożyć strzelanie bramek na większą ilość zawodników oraz ich odpowiedzialność za wynik. Udoskonalimy też grę skrzydłowych. Kolejna rzecz to tężyzna fizyczna. Musimy wziąć to mocno pod uwagę, bo tu gdzieś odstajemy. Piłkarsko jest fajnie, więc wykonamy więcej pracy, aby nabrać siły i masy.

SMS – Po udanej jesieni postawicie sobie jakiś wyższy cel na wiosnę? Może walka o medale...
AB – Naszym celem będzie niezmiennie utrzymanie. I to nie jest fałszywa skromność Druga runda będzie jeszcze trudniejsza, dochodzą dwa mocne zespoły. Teraz będziemy grać o medale mistrzostw Polski (zwycięzca każdej grupy ma już zapewniony medal – red.), wiec te najsilniejsze zespoły pewnie jeszcze się wzmocnią i będą grały jak najmocniejszymi składami. Z drugiej strony mamy pełną świadomość naszego potencjału. Możemy wygrywać z każdym.

SMS – Czego Pan, jako młody trener uczy się od CLJ?
AB – Na pewno można podzielić tę ligę na te drużyny, które chcą szkolić i na te, które mają jakąś tam źle pojętą presję wyniku. Możemy zdobywać punkty kopiąc piłkę do przodu w najprostszy sposób, tylko do czego to zmierza i po co mamy tak grać? Nie ma to większego sensu. Mówi się o tym od wielu lat, że w piłce juniorskiej nie powinno być presji wyniku, z czym zgadzam się w stu procentach. Jednak możemy tak mówić, a później gdy zajmiesz ostatnie miejsce to powie się, że jesteś słabym trenerem. Nikt nie patrzy na to, że wpuszczasz jak najwięcej graczy na boisko, że rozwijasz wszystkich chłopców. Niestety takiego szerokiego spojrzenia nam brakuje. Fajny przykład dała Wisła, która dawała szansę wielu rezerwowym. Często byli to chłopcy z młodszego rocznika i to jest coś fajnego. Tylko, że to też nie leży w odwadze trenera, tylko w sposobie funkcjonowania akademii, gdzie tych lepszych chce się pchać wyżej, jednocześnie dając miejsce młodszym. Z pewnością trzeba czerpać wzorce z tej pierwszej grupy.

SMS – Jest Pan wychowankiem Resovii. Porównuje Pan swoją juniorską przeszłość do obecnych czasów?
AB – Ja dosyć późno zacząłem grać w piłkę, gdzieś pod koniec 2. klasy gimnazjum. Teraz są warunki nieporównywalne z tym, co my mieliśmy. Ćwiczyliśmy trzy razy w tygodniu na boisku za wałem, które pozostawiało wiele do życzenia…

SMS – A jak bywało z wynikami?
AB – Raczej środek tabeli, choć były mecze, że remisowaliśmy tu np. ze Stalą Mielec, która wówczas była dominatorem, czy też sprawialiśmy niespodzianki z innymi faworytami. Pod kątem piłkarskim wcale nie uważam, żebym coś osiągnął, a wszystko, co osiągnęłam, udało się dzięki ciężkiej pracy, bo chciałem realizować marzenia, ale talentu jakiegoś większego nie miałem. Wyłącznie moja praca zadecydowała o tym, gdzie zagrałem, dlatego uzbierało się kilka meczów na poziomie 3. ligi. (49. – red.)

SMS – Wielu chłopaków, których teraz Pan prowadzi, chciałoby zagrać przynajmniej w tej 3. lidze. Może być Pan dla nich prawdziwym przykładem.
AB – Tak, tylko pytanie, czy to są ambicje budowane na określonej zasadzie. W większości przypadków naszym uczniom wydaje się, że jak skończą SMS, to z urzędu da im to możliwość gry na poziomie 3. ligi, a jak pokazuje rzeczywistość, wcale tak nie jest. Jeżeli się chce, jeszcze jest ten moment, że przez ten okres ciężkiej pracy w liceum można dać sobie szansę na grę w pierwszej drużynie Resovii, czy na poziomie przynajmniej 3. ligi. Mamy wielu zawodników, co do których jestem przekonany, że będą grać na takim poziomie, aczkolwiek jest też duża liczba chłopców, która ma ku temu potencjał, jednak nie wkłada tyle pracy i zaangażowania, ile powinna i przez to może sobie utrudnić własny cel.

SMS – Jaki moment ze swojej kariery wspomina Pan najmilej?
AB – Na pewno mega przygodą był moment, kiedy poszedłem do Zaczernia grającego wówczas w A-klasie i przeszedłem z tą ekipą aż do 3. ligi. W 3. lidze nawet się utrzymaliśmy, lecz potem klub przestał funkcjonować. Poznałem wielu wspaniałych kolegów i działaczy. Bardzo miło wspominam te czasy.

SMS – Teraz strzela Pan bramkę za bramką w B-klasowej Staroniwie Rzeszów, mając więcej goli niż rozegranych meczów. Traktuje to Pan wyłącznie jako rozrywkę?
AB – Gdy próbowałem przebić się do 1. ekipy Resovii, pojawiła się oferta od ówczesnego dyrektora sportowego SMS-u, Artura Łuczyka, aby wziąć rocznik w sekcji i zrobić nabór do 1. klasy gimnazjum. Ofertę przyjąłem i gdzieś tam trzeba było zrezygnować z 3-ligowych rozgrywek. Kolidowały treningi, więc grałem w coraz niższych ligach. Międzyczasie zdecydowałem, że trenowanie jest tym, co mi sprawia największą przyjemność, więc ambicje piłkarskie troszkę obniżyłem, aczkolwiek, jak tylko będę miał czas i możliwość, to na tym poziomie okręgówki na pewno mogę grać i strzelać bramki. A grę w Staroniwie traktuje jako rekreacje, a przy okazji pomagam chłopakom swoją wiedzą lub ograniem.

SMS – Jaki ma Pan plan na siebie w naszej akademii?
AB – Tu się tak szybko wszystko zmienia, że gdyby rok temu ktoś powiedział mi, że będę prowadził CLJ, jako pierwszy trener, to bym go wyśmiał, bo przy tym roczniku byłem wcześniej trzecim trenerem. Na poziomie tych trzech lat sporo się zmieniło. Praca w akademii sprawia mi ogromną przyjemność. Jeśli potrzebuje jakiejś pomocy, zawsze znajdę kogoś, kto mi z tą pomocą pośpieszy. Na pewno na najbliższe lata planuje pracować z młodzieżą. Ten okres licealny jest taką moją docelowo specjalizacją w piłce młodzieżowej. Kiedyś miałem bardzo duże ambicje jeśli chodzi o trenowanie seniorów. Teraz podchodzę do tego z lekkim dystansem i oddaliło mi się to nieco w czasie. Potrzebuje jeszcze tych paru dobrych lat pracy z młodzieżą, a do piłki seniorskiej wejdę później, jak dojrzeje i urośnie mi broda. (śmiech)

Szkoła podstawowa

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school1_front.png

Liceum ogólnokształcące

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school2_front.png

Akademia piłkarska

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school3_front.png

Rzeszowska Bursa Szkolna

dodatkowe zajęcia wyrównawcze

Czytaj więcej

school4_front.png

Zostań naszym uczniem

Zapisano