Mateusz Dybaś: Za dużo smartfonów, za mało gimnastyki

Mateusz Dybaś: Za dużo smartfonów, za mało gimnastyki

Od lat stawia na nogi piłkarzy, siatkarzy i tenisistów. Wyczynowców i tych, którzy sport uprawiają amatorsko.
Poznajcie MATEUSZA DYBASIA, fizjoterapeutę Szkoły Mistrzostwa Sportowego Resovia, właściciela gabinetu FizjoMat w Rzeszowie.

SMS Resovia: - Sport to zdrowie?
Mateusz Dybaś: - Polemizowałbym (śmiech). Profesjonalni sportowcy eksploatują organizmy do granic wytrzymałości, co niesie z sobą konsekwencje. Hasło „sport to zdrowie” pasuje raczej do tych, którzy stawiają na rekreację. Tylko, że z tym jest teraz kłopot. Z powodu pandemii i związanych z nią ograniczeń, coraz więcej czasu spędzamy w domu.

- Chyba nie jest tak źle? Wiele osób jeździ na rowerze i na rolkach, biegają, maszerują z kijkami...
- To często osoby uprawiające sport sezonowo. Niestety, w okresie jesienno-zimowym ich aktywność znacznie spada z powodu niesprzyjającej pogody. Choć coraz częściej możemy zauważyć biegaczy i spacerowiczów, którym niestraszna kiepska aura. Są oczywiście także postanowienia noworoczne - w styczniu siłownie się zapełniają, w lutym już pustoszeją. Cóż, często brakuje nam chęci i konsekwencji w działaniu. Myślę, że coraz bardziej widoczny jest podział na tych, którzy sport uprawiają profesjonalnie oraz tych, którzy nie podejmują praktycznie żadnej aktywności fizycznej.

- Skoro mowa o postanowieniach...Co Ty zamierzasz zmienić w 2022 roku?
- Chciałbym wygospodarować więcej czasu dla żony i kilkuletniej córki Wiktorii. Za dużo pracuję...

- Jesteśmy sąsiadami i widzę, że drzwi od gabinetu się nie zamykają. Jakie schorzenia dominują?
- Jeśli chodzi o młodzież SMS Resovia, są to urazy mięśniowe wynikające z przeciążenia organizmu. Młodzi ludzie są niesamowicie ambitni, nie odpuszczają nawet, gdy nadrywają włókna mięśniowe. Potem uraz się pogłębia i potrzebna jest 2-3 miesięczna przerwa. W tym miejscu mały apel do trenerów: czasem warto tych młodych ludzi przystopować.

- Pokolenie wychowane w erze cyfrowej nie potrzebuje boiska, żeby nabawić się kontuzji i wpędzić w poważne tarapaty.
- Niestety to prawda. Dziś wszędzie towarzyszy nam smartfon. Widzę młodych ludzi czekających na przystankach, w kolejkach sklepowych czy siedzących na sofach w centrach handlowych pochylonych nad telefonami. To są moi przyszli pacjenci. Przychodzą z bólem, który promieniuje z szyi do kończyn górnych. Większość młodych Polaków - nawet tych ze szkół sportowych - cierpi na wady postawy, najczęściej są to skolioza w odcinku lędźwiowym i płaskostopie. Ogromnym problemem jest otyłość. Generalnie, młodym ludziom przydałyby się zajęcia ogólnorozwojowe, szeroko pojęta gimnastyka.

- A jak jest z wykonywaniem ćwiczeń, które zlecasz?
- Młodsi pacjenci z wadą postawy powinni wykonywać ćwiczenia pod okiem rodziców. Tylko w ten sposób zrobią to poprawnie technicznie, co spowoduje postęp w leczeniu. To teoria, bo w praktyce wygląda to najczęściej tak, że zapracowani rodzice nie mają czasu na przypilnowanie tych kwestii. Potem 10-latek mówi mi, że on ćwiczy nie 20 minut, tylko siedem, po czym włącza grę na komputerze. Ta niekonsekwencja i brak cierpliwości nie jest domeną najmłodszych pacjentów. Dorośli też tak postępują, a koło się zamyka. Po jakimś czasie do mnie wracają i nieustannie muszę tłumaczyć, że nie jestem cudotwórcą. Mój dotyk nikogo nie uleczy. Żeby człowiek czuł się tak dobrze, jak po wyjściu z gabinetu masażysty czy fizjoterapeuty, musi pracować samodzielnie dzień w dzień. Systematyczność to klucz do sukcesu.

- Jak i dlaczego Mateusz Dybaś został fizjoterapeutą?
- Ukończyłem wychowanie fizyczne na Uniwersytecie Rzeszowskim, ale szukałem większych perspektyw. Po zrobieniu różnych kursów, m.in. technika masażysty, wróciłem na studia i ukończyłem drugi kierunek - fizjoterapię. W 2010 roku zacząłem pracę w gabinecie rehabilitacji w Trzcianie. Teraz mam swój własny gabinet. Ta praca daje mi dużo satysfakcji, mam kontakt z ludźmi, każdy dzień jest inny.

- Wielu zawodowych sportowców stawiałeś na nogi?
- Owszem. Pracowałem z piłkarzami, tenisistami i siatkarzami. Widziałem sporo ciekawych przypadków i dużo się nauczyłem. Wyczynowcy są oczywiście inaczej zbudowani, doznają też specyficznych urazów. Na przykład siatkarzom z powodu przeciążeń pękały kości stóp. Do rehabilitacji często wykorzystuję nowoczesny sprzęt, między innymi: superindukcyjny stymulator, lasery wysokoenergetyczne i niezastąpiony Algonix. To maszyna do bardzo szybkiej regeneracji tkanek, szalenie pomocna w leczeniu poważnych kontuzji. Algonix mam na wyposażeniu w gabinecie FizjoMat przy ul. Dukielskiej w Rzeszowie i muszę przyznać, że jestem monopolistą. Drugi tej klasy sprzęt znajdziecie dopiero w...Bielsku-Białej (śmiech).

- Ze sportowcami pracuje się łatwiej?
- Tak, ponieważ są bardziej świadomi własnego ciała, mają też lepszą motorykę. Rozumieją powagę sytuacji i potrzebę rehabilitacji. Uprawianie sportu to ich zawód, więc są bardzo zmotywowani, żeby jak najszybciej wrócić na boisko.

- Pracujesz intensywnie, ale może znajdujesz czas na hobby?
- Myślę, że moja praca jest moim hobby (śmiech). Gdy nie pracuję, spędzam czas w domu z rodziną, oglądamy razem kreskówki albo gramy w gry planszowe. Lubię też ekonomię. Śledzę doniesienia giełdowe i sprawdzam, co się dzieje na rynkach. Czasy są takie, a nie inne, więc kto wie - może kiedyś taka wiedza mi się przyda? (śmiech).

Rozmawiał: Tomasz Szeliga

Galeria zdjęć

Szkoła podstawowa

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school1_front.png

Liceum ogólnokształcące

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school2_front.png

Akademia piłkarska

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school3_front.png

Rzeszowska Bursa Szkolna

dodatkowe zajęcia wyrównawcze

Czytaj więcej

school4_front.png

Zostań naszym uczniem

Zapisano