17.09.2020 Kategoria: Kobieca Piłka, Szkoła podstawowa
Natalia Paterek jest zawodniczką 1-ligowej drużyny SMS Resovia oraz trenerką młodziczek. W poniższej rozmowie opowiada o szoku, jaki przeżyła, poznając świat kobiecej piłki, walce o marzenia, ciężkiej kontuzji kolana i pracy ze swoją drużyną. Zdradza również, co chciałaby robić w przyszłości.
SMS Resovia: - Dlaczego wybrałaś piłkę nożną?
Natalia Paterek: - Zaczęło się od kopania ze starszym bratem na podwórku. Jeździłam też z tatą na mecze. Pamiętam, że chodziłam za bramkę, by podawać piłki. Byłam jeszcze młoda i nie za bardzo miałam siłę, żeby podawać tak daleko, ale nie odpuszczałam, bo była to dla mnie frajda. Ten sport mnie fascynował i tak jest nadal.
- Podejrzewam, że nie mogłaś się doczekać, by móc grać w jakiejś drużynie...
- Oczywiście, że tak! Ale nie było kolorowo. W tamtych czasach brakowało sekcji dla dziewcząt. Robiłam jednak wszystko, by trenować. Zaczęłam grać w drużynie z chłopakami w Grębowie koło Stalowej Woli. Na początku nie byli zadowoleni, ale kiedy zobaczyli, że coś potrafię, to ich nastawienie się zmieniło. Pograłam z nimi przez całą podstawówkę i gimnazjum.
- Kiedy nastąpił przełomowy moment?
- Trafiłam na trenera, dzięki któremu pojechałam na zgrupowanie szerokiej kadry Podkarpacia. Było tam około 40 zawodniczek i to był dla mnie szok. Pomyślałam sobie: „wow, nie tylko ja gram w piłkę, są inne dziewczyny”. Wtedy dowiedziałam się, że trenują w klubach w Rzeszowie, Kolbuszowej czy Stalowej Woli. Wcześniej nie miałam pojęcia, że te drużyny istnieją. Zgrupowanie przebiegło pozytywnie i znalazłam się w szczęśliwej grupie 20 piłkarek reprezentujących nasze województwo.
- Jak trafiłaś do Resovii?
- Kiedyś grałyśmy sparing z Resovią. Jakiś czas później zaproponowano mi, bym przyszła do tamtejszej Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Miałam też propozycję z Sokoła Kolbuszowa Dolna. Nie wiedziałam, co mam wybrać. Po rozmowach z rodzicami podjęłam decyzję, że wybieram SMS. Niestety nie pochodziłam tam zbyt długo, musiałam wrócić do siebie ze względu na sprawy rodzinne. W Rzeszowie spodobało mi się jednak tak bardzo, że powiedziałam mamie, iż nie odpuszczę. Że zrobię wszystko, by grać. Całe liceum dojeżdżałam na treningi. Bardzo mi na tym zależało, bo mogłam się tutaj rozwijać.
- Tylko pewna swego osoba ma siłę, by przez 3 lata funkcjonować w podobny sposób.
- Tak, to było dla mnie bardzo duże wyzwanie. Ale coś za coś. Chciałam się realizować i wiedziałam, że to jedyna droga. Ten czas nauczył mnie samodyscypliny, odpowiedzialności i organizacji. Rano szłam do szkoły, po południu jechałam na trening, do domu wracałam koło 21 i musiałam siadać do lekcji. Byłam wykończona, ale nie było wymówek, bo wiedziałam, że jeśli nie będę się uczyć, rodzice nie pozwolą mi jeździć na treningi. Mimo tych wszystkich wyzwań - to był dla mnie dobry czas.
- A był jakiś zły czas?
- Kiedy byłam w klasie maturalnej zerwałam więzadła krzyżowe w kolanie. Jakieś dwa miesiące w ogóle nie chodziłam do szkoły, ból był zbyt duży. Musiałam sama przysiąść i nadrabiać zaległości. To był czas próby, ale nie byłam sama - dziewczyny z klubu, rodzice, znajomi... Wszyscy bardzo mnie wspierali!
- Bałaś się, że możesz już nie wrócić na boisko?
- Były momenty kryzysowe. Sytuacja skomplikowała się dodatkowo - potrzebne były dwie operacje. Najpierw zrobili mi artroskopię, wyczyścili kolano. Po miesiącu odbył się właściwy zabieg rekonstrukcji. Później długa rehabilitacja i powrót do formy. Miałam trochę czarnych myśli, ale jednak przeważały te pozytywne, że pokonam trudności i wrócę.
- Co czułaś po powrocie?
- To były niesamowite emocje! Czułam niewyobrażalny głód gry. Cieszyłam się bardzo, ale jednocześnie towarzyszyła mi irytacja i frustracja, bo od razu chciałam prezentować wysoki poziom. To było bardzo trudne, bo rozum mówił: „spokojnie”, a serce się rwało, żeby grać tak, jak dawniej. Poświęciłam dużo czasu, by wrócić do swojej optymalnej formy.
- Cała ta trudna sytuacja sprawiła jednak, że otwarły się przed tobą nowe drzwi...
- Tak. Właśnie w czasie leczenia zaczęłam bawić się w trenerkę. Pojawił się pomysł, bym zrobiła kurs trenerski i rozpoczęła pracę z najmłodszymi dziewczynkami. Na początku nie byłam przekonana, myślałam sobie: „gdzie ja do trenowania”, ale zgodziłam się i była to dobra decyzja. Obecnie realizuję drugi kurs, rozwijam się i bardzo lubię swoją pracę.
- Pracujesz z dziewczynkami do lat 13, dziećmi jeszcze…Jak wygląda specyfika treningów z tak młodziutkimi zawodniczkami?
- Piłka powinna sprawiać nam frajdę, ale powinniśmy też wiedzieć, po co trenujemy. Dziewczynki przychodzą, bo chcą się czegoś nauczyć, to widać w ich podejściu. Gramy w lidze, przygotowujemy się do meczów. Zawodniczki muszą więc posiadać podstawową wiedzę o taktyce, muszą wiedzieć, jaki mamy plan gry i muszą go realizować. Moja grupa jest naprawdę bardzo zdyscyplinowana i ambitna. Praca z nimi to przyjemność.
- Opowiesz o celach na nadchodzący sezon?
- W Podkarpackiej Lidze Młodziczek rywalizujemy z zespołami: Beniaminek Krosno, DAP Dębica, Stal Stalowa Wola oraz Grodziszczanka Grodzisko Dolne. Pierwsze dwie drużyny po rundzie jesiennej walczą w strefowych mistrzostwach Polski, z których awansować można do kolejnego etapu, gdzie gra się o miano mistrzyń Polski U13. Głównym celem jest właśnie awans z naszej grupy, potem będziemy bić się o kolejne szczeble.
- Czy jest coś, czego nauczyłaś się od swoich podopiecznych?
- Najpiękniejszym widokiem na świecie są ich miny po wygranym meczu, ta wielka radość, te krzyki. Zarażają pozytywną energią. Mówię im, by czerpały z gry przyjemność i sposób, w jaki to robią, imponuje. Zawsze powtarzam, że mają być dla siebie wsparciem, bo jeśli nie ma drużyny poza boiskiem, to nie będzie jej na boisku. Taki też był mój cel, gdy zaczynałam z nimi pracę - stworzyć drużynę, która ma być jednością. Ja również dla nich jestem, wiedzą, że jeśli mają jakiś problem, zawsze mogą do mnie przyjść. Dają mi ogromną motywację. Wspierają mnie, przychodząc na moje mecze, dopingują, niekiedy krzyczą "trenerka!" - to bardzo miłe i zawsze mnie wzrusza. Gdy widzę je na trybunach, mam dodatkową siłę do gry i wiem, że muszę dać z siebie jak najwięcej!
- Twój piłkarski autorytet?
- Nigdy się na nikim nie wzorowałam. Są piłkarze, których lubię oglądać, na przykład Leo Messi. Jego gra mi się podoba, ale na treningach skupiam się na sobie.
- Masz jakieś marzenia związane z piłką?
- Z drużyną seniorek chciałabym awansować do Ekstraligi, a z zespołem, który prowadzę, zagrać o mistrzostwo Polski, bo one na to zasługują. A kiedyś tam, gdy przestanę grać, dalej chciałabym pracować jako trenerka, lecz w piłce 11-osobowej, bo aktualnie prowadzę zespół, który gra w piłkę 9-osobową. Uwielbiam tę pracę, uwielbiam przekazywać swoją wiedzę młodym piłkarkom i realizować z nimi cele. Nie wyobrażam sobie życia bez piłki.
Rozmawiała: Karolina Głodowska
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
dodatkowe zajęcia wyrównawcze
Czytaj więcej