28.07.2019 Kategoria: Liceum, Szkoła podstawowa
- 1 lipca został Pan dyrektorem sportowym naszej placówki. Jak odnajduje się Pan w nowej roli?
- To dla mnie zupełnie nowe doświadczenie, bo nie jest to praca stricte na boisku. Dużą część zajmują nam plany treningowe. Na razie jest to rola organizacyjna, dopiero teraz zacznie się praca na boisku, czy obserwacja meczów kontrolnych. Przed nami obozy szkoleniowe. Każdy rocznik wyjedzie na obóz, więc wszystko trzeba organizacyjnie dopiąć. Gdy to wszystko ruszy, więcej rzeczy będzie związanych z pracą szkoleniową.
- Jak zaznaczył Pan w dzień objęcia posady, główną pańską funkcją będzie pomoc w organizacji pracy trenerów w SMS-ie.
- Pomoc w organizacji pracy trenerów to pierwsza sprawa. Kolejno nakreślanie celów szkoleniowych w stosunku do każdej grupy wiekowej, a oprócz tego, wsparcie trenerów na boisku. Moją rolą będzie nie tylko przygotowanie planów treningowych, ale i weryfikacja, czy zmierza to w dobrym kierunku. Wielu tu trenerów znam, ale też wielu jest nowych, których trzeba poznać i przyglądnąć się ich pracy. Przed nami pierwsze sparingi i obserwacja zawodników. Sporo z nich znam, cały czas śledziłem rozgrywki młodzieżowe, ale też trzeba poznać wszystkie drużyny i wszystkich zawodników, a nie ma co ukrywać, jest ich tu bardzo dużo.
- To na pewno spore wyzwanie na początek, a zwłaszcza, że nie będzie Pan wyznaczony do prowadzenia żadnej z drużyn.
- To jest obowiązek. Pode mną będzie na tę chwilę 9 zespołów (w rywalizacji na dużym boisku – przyp. red.). Uważam, iż nie można koordynować i oceniać czegoś, jeśli się nie zna każdego zawodnika z osobna. Będzie to spore wyzwanie i w krótkim okresie czasu, bo później, gdy zaczną się mecze ligowe i wiele zespołów będzie w rozjazdach, nie wszystkie da się regularnie oglądać, a też chciałbym być na wielu meczach, żeby oglądać tych chłopaków, stąd na początek nie będę obejmował żadnej drużyny. Oczywiście - nigdy nie mów nigdy - bo sytuacja może być różna, aczkolwiek na pewno sporo czasu będę spędzał na boisku. W tygodniu będę chciał wspierać juniorów starszych, jak i młodszych. Dojdzie też wsparcie rocznika 2005, który ma powalczyć o CLJ U-15, więc chciałbym być blisko tych drużyn i im pomagać. Oczywiście, to nie będzie tak, że moja osoba ma narzucać wszystko, bo trenerzy, to nie są osoby, które nie mają swojego spojrzenia na zespół, ale jeśli jest możliwość wsparcia trenerów w różnych działaniach, czy to w treningu indywidulanym czy formacyjnym, to jak najbardziej jestem do dyspozycji i chciałbym w tym uczestniczyć, bo będę bliżej wszystkich zawodników i też będę widział, jak to wszystko funkcjonuje.
- Na pewno postawiono przed Panem jakieś konkretne cele…
- A powiem szczerze, że nie (śmiech). Wiemy jednak na co nas stać. Przede wszystkim zamierzamy walczyć o CLJ w wszystkich trzech kategoriach wiekowych - to jest cel, jak najbardziej ważny i uważam, że cała szkoła zdaje sobie z tego sprawę, że my, może nie musimy, ale bardzo chcemy być w tych centralnych rozgrywkach. Dlatego to jest cel chyba nie tylko mój, ale i trenerów i zawodników, bo gra się o najwyższe cele.
- Gdzie za parę lat widziałby Pan SMS Resovię?
- Uważam, że wszyscy byliby bardzo zadowoleni, gdyby nasze drużyny były systematycznymi uczestnikami rozgrywek centralnych. Nie tylko co roku o nie walczyły, lecz żeby spokojnie mogły się w nich utrzymać oraz by przyciągały kolejnych, zdolnych graczy, aby SMS był marką, która daje jakąś gwarancję szkolenia na ten etap centralny i aby to miało przełożenie w drodze zawodników SMS-u do pierwszej drużyny Resovii. Miejmy nadzieję, że będzie tak jak w tym roku, kiedy Resovia pokazała, że może powalczyć o Pro Junior System. W kolejnych latach byłoby super, gdyby taka mieszanka doświadczenia z młodością wychowaną tutaj w SMS-ie, pozwalała rok w rok włączyć się w rywalizację o Pro Junior System, nie na siłę, jako jakiś dodatek, tylko jako optymalny skład oraz by to dało w perspektywie czasu awans do 1. ligi i wyżej.
- Przez półtora roku prowadził Pan Karpaty Krosno. Objął Pan krośnian jeszcze w 3. lidze, gdy drużyna była w trudnej sytuacji i nie zdołała się utrzymać. Pod Pana wodzą, zespół głównie oparty o młodzież, dość dobrze radził sobie w gronie czwartoligowców, choć na pewno stać was było na jeszcze lepszy wynik (9. miejsce – przyp. red.). Jak ocenia Pan czas spędzony w Mieście Szkła?
- Na pewno ten czas wspominam bardzo dobrze, ponieważ dostałem od pana prezesa Bogdana Józefowicza spory kredyt zaufania i do ostatniej chwili nie miałem zamiaru zmieniać pracy, i też nie było takiego zamiaru prezesa. Co prawda umowa kończyła mi się 30 czerwca, ale to nie było tak, że nie chciano przedłużać jej ze mną, tylko akurat tak się złożyło, że otrzymałem propozycje od SMS-u i stwierdziłem, że z niej skorzystam. Wiadomo, piłka seniorska zawsze będzie korciła trenera i myślę, że kiedyś będzie jeszcze okazja wrócić, jako szkoleniowiec do jakiejś pierwszej drużyny seniorskiej, ale w tym momencie stwierdziłem, że mając 38 lat, jestem młodym trenerem, na dużym jeszcze dorobku i im więcej doświadczenia zdobędę, tym potem może to zaprocentować. Stwierdziłem, że w Karpatach, w naprawdę trudnej sytuacji, w jakiej był klub przez te półtora roku, udało nam się zbudować zespół, który w pierwszej rundzie zrobił fajny wynik, a w drugiej rundzie udało nam się utrzymać na długo przed końcem rozgrywek. Dostali szansę młodzi zawodnicy i to było bardzo fajne, że udało się zrealizować cele, które zostały przede mną postawione. Teraz było kolejne pytanie. Mogłem zostać w Krośnie i w podobny sposób pracować dalej z młodzieżą, no bo nie oszukujmy się, w Karpatach na tę chwilę nie ma pieniędzy, aby zrobić spore wzmocnienia, żeby można było powalczyć o coś więcej. Owszem, z tą młodzieżą można zrobić fajny wynik, ale czy to jest sto procent gwarancji awansu do 3. ligi? Nie powiedziałbym i wiele osób się pewnie ze mną zgodzi, więc mogłem przedłużyć swoją prace na podobnych warunkach o kolejny rok. Byłoby nadal fajnie, ale czas ucieka. Ja chcę się ciągle uczyć, zdobywać nowe doświadczenia i stąd moja decyzja, może dla wielu niezrozumiała, ale dla mnie, wręcz przeciwnie.
- Ktoś tej decyzji nie zrozumiał, uważając, że to krok wstecz?
- Nie, lecz wiadomo, że każdy może odebrać to w różny sposób. Niektórzy myślą, że trafiłem do pierwszego zespołu Resovii, jako dyrektor sportowy, bo nie do końca rozumieją ten aspekt. Niektórzy myślą, że Resovia zarobiła na Pro Junior System, to szukam pieniędzy i tym podobne rzeczy. Ale w ogóle nie chodzi o to. Ja funkcję dyrektora sportowego w SMS-ie uważam za jakiś awans, za kolejną możliwość zdobycia następnych, ciekawych kontaktów i kolejnych ciekawych możliwości.
- Żadnych mostów spalonych w Krośnie Pan nie zostawił?
- Miedzy mną a zarządem Karpat, żadnych spalonych mostów nie ma.
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
dodatkowe zajęcia wyrównawcze
Czytaj więcej