Simon Loshi: mili ludzie, ładne miasto

20-letni Simon Loshi, urodzony w Holandii Albańczyk z Kosowa, w niedzielę rozegrał pierwszy mecz w barwach Resovii. Wystąpił w zespole rezerw przeciwko Błękitnym Ropczyce (0-2).

SMS Resovia: - Co powiesz o swoim debiucie w Resovii?
Simon Loshi: - Zaczęliśmy dobrze, okazje się mnożyły, ale gola nie strzeliliśmy. W drugą połowę weszliśmy gorzej, rywale mieli karnego, lecz to w piłce normalne. Szkoda, iż nie umieliśmy zareagować na stratę bramki. Myślę, że zagrałem dobre spotkanie. Wykonałem swoją robotę, choć też mogłem trafić do siatki.
- Grałeś na prawej obronie, ale bardzo ofensywnie. Ciągnęło cię do ataku.
- Lubię atakować! Drybling i wyszkolenie techniczne to moje silne strony. Mam nadzieję, że dam drużynie trochę asyst.
- Kiedy zobaczymy cię w 1-ligowymzespole?
- Oczywiście, że chciałbym, aby nastąpiło to jak najszybciej. Może znajdę się już w składzie na sobotni mecz (z Termalicą Nieciecza – red.)? Tak czy owak, jestem na to gotowy i fizycznie, i psychicznie.
- Urodziłeś się w Tilburgu, ale w twoich żyłach płynie bałkańska krew.
- Rodzice pochodzą z Kosowa, przybyli do Holandii po wojnie na Bałkanach. Urodziłem się w kraju tulipanów, tam dorastałem, ale w środku czuję się Kosowianinem
- Futbolu uczyłeś się w Feyenoordzie Rotterdam…
- Spędziłem w tym klubie 10 lat, od juniora po drużynę młodzieżową. Ostatni sezon to już jednak liga kosowska. W podjęciu decyzji o przyjeździe do Polski pomógł brat Skender, który występuje w Stomilu Olsztyn. Mówił, że to dobre miejsce dla młodych piłkarzy.
- Jak się czujesz w szatni Resovii?
- Jest OK. Chłopaki świetnie mnie przyjęli, miasto mi się podoba. Rzeszów by night? Jeszcze nie próbowałem! (śmiech). Wiem, że Resovia to stary klub, w herbie widnieje rok założenia – 1905. Słyszałem też o projekcie nowego stadionu. Mam nadzieję, że wszystkie plany, również moje własne, się spełnią.

Rozmawiał: Tomasz Szeliga, SMS Resovia

Zdjęcia: www.resoviacy.pl