Trener Kacper Cupryś [CLJ U15]: Duży krok naprzód

Trener Kacper Cupryś [CLJ U15]: Duży krok naprzód

Trampkarze starsi PZU SMS Resovia obronili miejsce w Centralnej Lidze Juniorów U-15. Szesnaście punktów i 6. lokata beniaminka to obiecujący wynik w kontekście dalszego rozwoju tej grupy piłkarzy.

 Rozmowa z KACPREM CUPRYSIEM, trenerem Pasiaków z rocznika 2008

SMS Resovia: - Zbliża się koniec roku szkolnego, nauczyciele wystawili oceny. Na jaką notę zasłużyła Twoja drużyna?
Kacper Cupryś: - Na 4+. Moi zawodnicy dużo już potrafią, ale wciąż jest wiele do poprawy. Jesteśmy w sztabie szkoleniowym wymagający i nigdy nie pozwolimy, by zawodnicy obrośli w piórka.

- Za co ta czwórka z plusem?
- Między innymi za to, w jaki sposób ten zespół się rozwijał. Pomiędzy pierwszymi meczami w Centralnej Lidze Juniorów a rundą rewanżową jest przepaść. Chłopcy nabrali pewności siebie, zobaczyli, że diabeł nie taki straszny, że mogą śmiało rywalizować z najlepszymi. Doświadczenie, które wszyscy zebraliśmy - piłkarze, sztab trenerski, pozostałe osoby z akademii - zaprocentują w przyszłości.

- Beniaminkowi nie zawsze udaje się utrzymać w CLJ-otce. Twój zespół nie czekał do ostatniej kolejki i już tylko to świadczy o potencjale tej grupy.
- W 8-drużynowej lidze zajęliśmy szóste miejsce. Jednak nie przywiązywałbym się do tabeli, gdyż w rozgrywkach młodzieżowych klasyfikacja często zakłamuje rzeczywistość. Patrzyłbym raczej na styl, a my w żadnym meczu nie odstawaliśmy od innych. O tym, iż traciliśmy punkty decydowały proste, indywidualne błędy.

- Z czym Twoi zawodnicy mieli największy problem?
- Z dobrym wejściem w mecz. Większe zainteresowanie ze strony kibiców, większe obiekty, otoczka całej ligi - to wszystko sprawiało, że pojawiał się stres. Upłynęło trochę czasu, zanim chłopaki pokonali własne lęki. Finalne wnioski są jednak szalenie budujące. Zrobiliśmy jako zespół duży progres. Zawodnicy wspierali się na boisku i poza nim.

- Praktycznie w każdym meczu kreowaliście sytuacje, brakowało jednak skuteczności.
- Dołożenie stopy i trafienie do bramki to umiejętność typowo techniczna. Na treningach szlifujesz to dzień po dniu, robisz tysiąc powtórzeń, natomiast w meczu masz jedną okazję. Ułamek sekundy, by sfinalizować akcję. I często się to nie udaje. Taka jest piłka.

- Najlepsze mecze?
- Dla kibica, który oczekuje przede wszystkim emocji, to wyjazdowa wygrana z Cracovią 2-1 i 4-4 z Wisłą. W Krakowie tempo było zabójcze, nigdy nie widziałem swoich zawodników tak bardzo zmęczonych. Z kolei pojedynek z Białą Gwiazdą na naszym boisku to podróż kolejką górską. Prowadzenie się zmieniało, okazje mnożyły, byli tacy, którzy nie nadążali za wydarzeniami i po końcowym gwizdku myśleli, że wygraliśmy 5-4 (śmiech).
Jeśli miałbym wskazać najlepsze mecze przez pryzmat założeń do zrealizowania i takich cech jak systematyczność i powtarzalność u zawodników, to byłyby to wyjazdowe zwycięstwa nad Koroną Kielce (5-0) i Sandecją Nowy Sącz (3-0). Kapitalny mecz zagraliśmy przeciwko Hutnikowi Kraków u siebie. Ogromnej przewagi nie umieliśmy jednak przekuć na gole i punkty pojechały do Nowej Huty. Wtedy moi podopieczni raz jeszcze się przekonali, iż futbol to nie tylko piękny styl, ale także - a może przede wszystkim! - konkrety.

- Drużyna jest ponad wszystko, ale zgaduję, że znajdą się kandydaci do wyróżnienia?
- Owszem, paru chłopaków zasłużyło na indywidualne laurki. Są to:
Szymon Rak - za systematyczność, frekwencję na treningach, przygotowanie do meczów, dbanie o regenerację. Szymon zagrał wszystko od dechy do dechy, był kluczową postacią w naszej układance.
Jakub Synoś - za uniwersalność. W trakcie sezonu zmieniliśmy mu pozycję z defensywnego pomocnika na środkowego obrońcę. Poradził sobie doskonale. Nie pamiętam, żeby przegrał pojedynek, a doświadczenie z gry na "szóstce" pozwoliło mu umiejętnie wprowadzać piłkę i rozgrywać.
Piotr Furgała - za niesamowity mental, którym zarażał resztę drużyny. Bez względy na wynik motywował chłopaków do działania. Udowodnił, że należała mu się kapitańska opaska.
Miłosz Krowicki - za zdobycie 7 bramek i zgarnięcie tytułu najlepszego strzelca drużyny.
Filip Chłopek - za bycie motorem napędowym zespołu. Trudno było sobie wyobrazić nasz atak bez tego zawodnika.

- Co dalej będzie się działo z tymi chłopakami?
- Wyróżniający się zawodnicy z rocznika 2008 powalczą w następnym sezonie o pierwszy skład w juniorze młodszym. Czeka ich więc rywalizacja z piłkarzami starszymi o rok. Pozostali trafią do zespołu juniora młodszego U17 B. Wszystkich będę miał na oku i zapewniam, że nudzić się nie będą (śmiech).

Rozmawiał: Tomasz Szeliga

Szkoła podstawowa

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school1_front.png

Liceum ogólnokształcące

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school2_front.png

Akademia piłkarska

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school3_front.png

Rzeszowska Bursa Szkolna

dodatkowe zajęcia wyrównawcze

Czytaj więcej

school4_front.png

Zostań naszym uczniem

Zapisano