24.05.2022 Kategoria: Kobieca Piłka, Liceum, Szkoła podstawowa
Wiktoria Aumiiller, zawodniczka Arini Resovia, z Igrzysk Olimpijskich Osób Niesłyszących rozgrywanych w Caxias Do Sul wróciła ze srebrnym medalem.
Z jakim nadziejami jechała na turniej? Jak ocenia występ swój i całej drużyny oraz co czuła zaraz po przegranych karnych w finale?
Na te i wiele innych pytań odpowiedziała nam kilka dni po powrocie z Brazylii.
SMS Resovia: - Zanim przejdziemy do rozmowy o występie na Igrzyskach Olimpijskich, opowiedz coś o sobie. Jesteś osobą niedosłyszącą. Jak duża jest Twoja wada słuchu, jak funkcjonujesz na co dzień?
Wiktoria Aumiiller: - Na co dzień funkcjonuję normalnie. Problem jest taki, że nie słyszę dobrze, kiedy ktoś mówi do mnie z oddali lub szeptem. Zdarza się, że nie słyszę wskazówek podczas meczów, gdy trener do nas krzyczy lub gdy dziewczyny chcą mnie ostrzec przed nadejściem rywalki. Na szczęście nie mam na tyle dużego ubytku, by mieć problemy ze standardową komunikacją, na przykład w sklepie czy urzędzie. Oprócz tego pomaga mi aparat słuchowy.
Wspomniałaś o komunikacji podczas meczów Resovii. Podpowiadacie sobie, krzyczycie i dajecie wskazówki. Jak natomiast porozumiewacie się na boisku, gdy grasz w drużynie niesłyszących?
W tych meczach nie ma takiej komunikacji i nie za bardzo jest czym ją zastąpić. Polegamy na tym, co ustalimy na odprawie i bazujemy na wskazówkach trenera. W trakcie meczu mamy do dyspozycji tylko wzrok. W rywalizacji jeden na jeden musimy zdać się na swoje umiejętności i orientację. Jeśli jakaś sytuacja tego wymaga i jesteśmy w stanie, podbiegamy, aktywnie pomagamy, asekurujemy – to jedyna możliwość. Nie mamy jak krzyknąć czy ostrzec z daleka.
Coś jeszcze wyróżnia piłkę nożną osób niesłyszących? Jeśli chodzi o zachowania zawodniczek czy przepisy gry?
Jedyna różnica jest taka, że sędzia główny posiada chorągiewkę i machając nią, prowadzi grę – sygnalizuje przewinienia oraz gestykuluje. Niektórzy używają także gwizdka. Oprócz tego nie dostajemy kartek za oddanie strzału czy kontynuowanie akcji po interwencji sędziego. Będąc skupionym na piłce czy grając tyłem do arbitra, nie zawsze mamy możliwość, by na bieżąco rejestrować jego wszystkie komunikaty.
Tegoroczne Igrzyska Olimpijskie nie były Twoimi pierwszymi. Srebrny medal przywiozłyście także z olimpiady w 2017 roku. Wiedziałyście więc już, czego się spodziewać. Nasuwa się zatem pytanie – z jakimi nadziejami jechałyście na tegoroczny turniej?
Srebro z Igrzysk z 2017 roku dało nam dużo pewności siebie. Ten sukces bardzo nas podbudował, a kolejne imprezy pokazywały, że jesteśmy silne. Dlatego też na tegoroczny turniej jechałyśmy z apetytem na złoto i to był nasz cel. Niestety nie udało się tego zrobić, powtórzyła się historia z poprzedniego finału.
Miałaś jakieś indywidualne cele?
Chciałam dobrze się zaprezentować i strzelić dla drużyny więcej bramek niż w 2017 roku. Udało mi się to osiągnąć, bo na poprzednich Igrzyskach strzeliłam 6 goli, a w tym roku zdobyłam ich 7. Po przegranej w finale czułam jednak niedosyt.
Jak z Twojej perspektywy wyglądało to finałowe spotkanie? Chciałyście wziąć rewanż za porażkę 0-2 z USA, która była waszą jedyną w rywalizacji grupowej?
Mecz stał na wysokim poziomie. Amerykanki świetnie operowały piłką, ale nie oddawały wielu strzałów. Na prowadzenie wyszły chwilę przed przerwą. Krótko po powrocie na boisko wyrównałyśmy i taki wynik utrzymał się do końca meczu. W dogrywce USA znów odskoczyło, ale nam udało się odrobić straty. Nasza koleżanka Marta strzelił bramkę z serii „stadiony świata”, uderzając praktycznie z połowy boiska. Natomiast karne to była loteria. Więcej szczęścia miały rywalki.
Zaraz po meczu czułyście zapewne złość i żal. A jak patrzysz na ten srebrny medal teraz?
Po meczu była we mnie złość, rozgoryczenie i ogromny niedosyt, bo po raz kolejny to złoto było na wyciągnięcie ręki. Potrzebowałam dwóch dni, żeby poukładać sobie wszystko w głowie i dojść do tego, że po raz drugi zostałam srebrną medalistką Igrzysk Olimpijskich, a to nie jest coś, czym każdy może się pochwalić. Teraz czuję radość i wiem, że nasza drużyna była dla USA godnym rywalem.
Z czego zapamiętasz te Igrzyska?
Wydaje mi się, że najfajniejsze było to, że podczas finału czułyśmy wsparcie innych drużyn. Dziewczyny z Brazylii kibicowały właśnie nam, dużo innych osób na trybunach także było za naszą drużyną. Dodatkowo uważam, że miałyśmy podczas tego turnieju bardzo dobrą atmosferę w zespole. Po porażce w grupie z USA potrafiłyśmy pogadać, wyjaśnić sobie wszystkie sprawy i wzajemnie podnieść na duchu.
Czego Ci życzyć?
Do kolejnych Igrzysk mamy trzy lata. To dla nas czas, żeby jeszcze ciężej pracować. Marzę o tym, by po ostatnim gwizdku w finale rozbrzmiał Mazurek Dąbrowskiego. Jeśli chodzi o piłkę klubową, moim celem jest wywalczenie z Resovią awansu do Ekstraligi.
Rozmawiała: Karolina Głodowska
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
dodatkowe zajęcia wyrównawcze
Czytaj więcej