ZDOBYLIŚMY BEZCENNE DOŚWIADCZENIE

27.12.2018 Kategoria: Szkoła podstawowa

Rozmowa z ARTUREM ŁUCZYKIEM, szkoleniowcem SMS Resovii U15, grającej w Centralnej Lidze Juniorów.

”ZDOBYLIŚMY BEZCENNE DOŚWIADCZENIE”

SZKOŁA MISTRZOSTWA SPORTIOWEGO RESOVIA – Gdy rozmawialiśmy pod koniec rundy jesiennej, miał Pan nieco pretensji do zespołu, że zbyt łatwo zadowolił się utrzymaniem i nie powalczył o wyższe lokaty. Jednak biorąc pod uwagę debiut Resovii w CLJ piętnastolatków, który wiązał się ze znacznym przeskokiem poziomu, myślę, że trzeba być zadowolonym z 5. miejsca.

ARTUR ŁUCZYK – Na pewno jest to wynik przyzwoity, z taką, z mojej strony, dużą dozą niedosytu. Trzeba się cieszyć ze względu na to, że chłopcy w tej lidze w końcu zaistnieli i zafunkcjonowali, zdobywając bezcenne piłkarsko doświadczenie, które, jeżeli będą na tyle dojrzali, spożytkują w drugiej rundzie. Ta dojrzałość to głównie mentalność i takie stricte profesjonalne podejście do tego, co się robi. Tego mi troszeczkę brakło w końcówce i o to mam do zespołu największe pretensje, bo w momencie tych trzech, czterech ostatnich gier, gdy mieliśmy zapewnione utrzymanie, zagraliśmy praktycznie najgorsze mecze. Może tak troszkę powiem boleśnie, ale muszę użyć mocnych słów, bo wkradł się folklor w nasze poczynania, szczególnie w defensywie. Straciliśmy sporo bramek, które nie przystojną solidnemu zespołowi. Jedyne wytłumaczenie dla chłopaków jest takie, że są jeszcze na tyle kształtujący się piłkarsko, że to tą młodą grupę niejako tłumaczy. Natomiast start rundy był ogromnym pozytywem. Masa radości z gry, z niesamowitych bramek, świetne wrażenia i przeżycia. Od tego, co było, czyli od wygrania ligi poprzez zwycięskie baraże z Cracovią, to te rzeczy jednak przewyższają ten końcowy niedosyt. Minusem jest też to, że w tych siedmiu meczach u siebie, zdobyliśmy tylko 6 punktów (1. zwycięstwo, 3. remisy 3. porażki – red.). Jest to wynik bardzo słaby. Własne boisko powinno być naszym dużym atutem, a my lepiej prezentowaliśmy się na wyjazdach. Początek sezony nazwałbym parciem na wynik, pazernością na gole. Podsumowując, podkreślę jeszcze raz, że mimo dużo gorszej końcówki, chłopcy zaprezentowali się w CLJ bardzo przyzwoicie.

SZKOŁA MISTRZOSTWA SPORTIOWEGO RESOVIA – Podium faktycznie było realne?
– Myślę, że tak, gdybyśmy pod koniec grali tak, jak z początku sezonu. Na pewno głupio traciliśmy punkty u siebie z Sandecją Nowy Sącz (1-1 – red.), gdzie mieliśmy świetne okazje do tego, żeby wygrać. Mieliśmy też słaby mecz u siebie z AP Kraków, czy z TOP-em Biała-Podlaska (0-1 i 2-2 – red.). To były mecze, gdzie mogliśmy punktować. Gdyby do ostatniego meczu z Motorem Lublin, był kontakt z czołówką na punkt, dwa, to na pewno inaczej wyglądałyby te wydarzenia. Natomiast dużo bardziej byłbym zadowolony z tego 5. miejsca, gdyby wydarzenia z ostatnich trzech, czterech kolejek były inne. Jedynie, co nas jakoś lekko tłumaczy to to, iż przy tej wąskiej meczowo kadrze nie było u nas wielu zmian. Chłopcy z końcem rozgrywek padali fizycznie, a w meczu z Motorem nie grało czterech podstawowych zawodników, choć też nie chce tego aż tak uwypuklać, bo po to są następni, żeby wskoczyć na ich miejsce, bowiem tyle tu trenują, aby móc się wykazać. Na pewno minusem jest liczba straconych goli. (23. - red.) Jest ich zbyt dużo. Niestety nasza defensywa nie była dostatecznie skoncentrowana.

SMS – W początkowej fazie sezonu towarzyszyła wam wielka…
– …euforia, bo wreszcie wywalczyliśmy ten CLJ. Od zwycięskiego remisu ze Stalą Rzeszów (SMS Resovia została mistrzem Podkarpacia – red.) szliśmy siłą rozpędu. To było wręcz takie pragnienie tego, co się ugrało, natomiast ta bańka później prysła i uważam też, że jeżeli z tego przejścia z euforii poprzez to, co było złe, wyciągniemy odpowiednie wnioski, to ci zawodnicy będą na pewno jeszcze lepsi w rundzie wiosennej.

SMS – Wspomniał Pan, że zdobyliście spore doświadczenie. Chcemy zapytać, jak bardzo ten #zespół zyskał na doświadczeniu przez te pół roku. Da się to jakoś opisać?
– Generalnie świadomość i parcie na CLJ, kształtowałem już 3 lata wcześniej. Cały czas zachęcałem swoich zawodników, aby czynnie chodzili na mecze starszych kolegów grających w CLJ. Kładłem im do głowy to, że my też kiedyś o coś takiego zagramy. Tą następną rzeczą było to, czego nie da się ukryć w naszym wypadu w lidze wojewódzkiej. Tam pod dużym prądem gra się ze Stalą Rzeszów lub ewentualnie jeszcze ze Stalą Mielec. To są trzy, cztery mecze w pół roku, a tutaj takich gier jest czternaście. Skala wydarzenia, ciężar gatunkowy, dalsze wyjazdy i klasa przeciwników. Kilku piłkarzy w tej lidze jest na naprawdę bardzo wysokim poziomie, i życzę im tego, aby zaistnieli kiedyś w dużej piłce. Nie jest to do porównania w żaden sposób z ligą wojewódzką. Trzecią rzeczą, którą chciałbym wskazać jest rozpierająca nas duma, bo zawsze tutaj w Rzeszowie, czy na Podkarpaciu, byliśmy w tle Stali Rzeszów. Oni zawsze o punkt, dwa, a bywało że i o 5 goli z nami wygrywali. Później piłkarsko udało nam się ich przegonić. Co prawda z niewielką różnicą, ale chłopcy mieli świadomość i wartość tego, co osiągnęli. To jest też bardzo istotne. Poziom CLJ jest bardzo wysoki, a będzie jeszcze wyższy na wiosnę, bo beniaminkowie będą z pewnością lepsi od zespołów które spadły. Zyskamy kolejną porcję niebagatelnego doświadczenia.

"Mamy zawodników naprawdę chaRRakternych"

SMS – Nie da się inaczej nabyć tego doświadczenia, jak na własnej skórze.
– Dokładnie. Trzeba przyznać, że mamy zawodników naprawdę charakternych, oddanych temu wszystkiemu, bo niosło ich to, co działo się w przeciągu tej rundy. Natomiast ogromnym też plusem są rodziece, co zawsze podkreślam. To naprawdę fantastyczni, oddani ludzie, przede wszystkim wychodzący z inicjatywą. Oni zawsze myślą z troską o całym zespole, jeżdżą kilometry za tą grupą i to ma bardzo pozytywny oddźwięk.

SMS – Czy było w pańskiej ekipie coś, co w jakiś sposób zaskoczyło Pana przez ten okres gry w CLJ?
– Nie, dlatego że tak długo jestem z tym zespołem, że gdyby mnie coś zaskoczyło, to świadczyłoby to o tym, że tracę kontrole nad tą grupą. Na szczęście udaje mi wszystko kontrolować.

SMS - A może w samych rozgrywkach, było coś, czego Pan się nie spodziewał?
- Sądzę, że nie, bo jeśli chodzi o pewne schematy gry, o formę rozgrywania piłki, mamy nad tym kontrolę. Analizujemy mecze i mamy świadomość tego, ile jest do poprawy. Spodziewałem się, że ta liga będzie miała swoje indywidualności. Chcę jednak dodać, iż są to zawodnicy w dużej mierze górujący jeszcze dziś warunkami fizycznymi. Wszyscy chłopcy, którzy robią różnicę w tej lidze, mają fizykę pond ligę, czy to Iwo Kaczmarski z Korony Kielce, czy Jakub Wocial z AP Kraków, zdecydowanie górują tymi atutami. Ja jednak cały czas uspokajam naszych chłopaków, szczególnie tych, którzy mają potencjał techniczny. Mam tu na myśli np. mających naprawdę duże możliwości braci Wiktorków, którzy nie mogą wystrzelić wzrostowo, zaś jeśli chodzi o umiejętności jest to namiastka piłkarza w przyszłości. Jeden i drugi posiadają umiejętności przewidywania, czytania gry, mają też fajny piłkarsko charakter. Im dziś warunkifizyczne na to nie pozwalają, ale jeżeli będą cierpliwi, to naprawdę są to chłopcy, którzy coś w piłce mogą osiągnąć. Niestety wzrost jest tą niesamowitą barierą i bardzo ich hamuje.

SMS – KoronaKielce zasłużenie wygrała tę ligę?
– Tak, bo ma bardzo równy, wybiegany zespół, dodatkowo górujący warunkami fizycznymi. Natomiast najlepszą technicznie drużyną i bardzo dobrze zorganizowaną piłkarsko jest Wisła Kraków.

SMS – Wisła była od was wyraźnie lepsza w Krakowie, natomiast u siebie zagraliście naprawdę dobre zawody z „Białą Gwiazdą”.
– Myślę, że to spotkanie z Wisłą nie było naszym najlepszymmeczem, ale co bym chciał zaakcentować, że był to mecz, w którym przez 20 minut rywal górował nad nami i dopiero zmiana organizacji ustawienia w trakcie gry podziałała na nas mobilizująco. Zespół zareagował bardzo pozytywnie, bo po prostu musieliśmy się do pewnych rzeczy odważyć. Korekta w szatni spowodowała, że w dalszym ciągu realizowaliśmy taktykę. Koniec końców przegraliśmy (1-2 – red.), ale piłkarsko zebraliśmy duże pochwały od obserwatorów, głównie od rodziców. Zawodnicy czuli, że mimo porażki to spotkanie wyglądało dobrze. Było wiele pozytywów jeżeli chodzi o grę do przodu, o stwarzanie sobie sytuacji. Po meczu robiliśmy sporo analizy, szczególnie o formy bronienia, bo przeciwnik był piłkarsko o tego gola lepszy. Jeżeli chodzi o analizę gry, o to, co zespół może z niej wyciągnąć, to ten mecz na pewno trzeba uznać za udany.

SMS – To, że CLJ Pana nie zaskoczył jest na pewno sporą zasługą tego, że już dużo wcześniej, jak i też w trakcie sezonu badał Pan drużyny biorące udział w tych prestiżowych rozgrywkach.
– Tak, nie da się ukryć. Jesteśmy cały czas w kontakcie z trenerami i pytamy się nawzajem o różne zespoły. Oczywiście są mecze, gdzie, jak ja z kimś rywalizuję o utrzymanie, czy ktoś między sobą o pierwsze miejsce, to do siebie nie dzwonimy, to normalne. Ale jeśli chodzi o taki wywiad lub o materiały, to kilka zespołów prezentuje swoje mecze w intrenecie, dlatego niektórych rywali mieliśmy dobrze rozpracowanych. Pewne kontakty zadziałały w sposób, można by powiedzieć, wzorcowy. Tu przytoczę dwa wygrane przez nas mecze, gdzie mieliśmy naprawdę świetnie rozpracowanych przeciwników. To były wyjazdy w Białej Podlaskiej (1-0 – red.) i w Krakowie z AP (2-0 – red.), gdzie bardzo dużo materiałów poświeciliśmy na analizę, począwszy od silniejszych punktów przeciwnika, po schematy rozgrywania stałych fragmentów gry.

SMS – Przerwa w rozgrywkach bardzo długa. Jest czas aby, poprawiać, szlifować…
– Na pewno poświecimy sporo czasu bazie obronnej. Gole, które traciliśmy wynikały często z rozluźnienia, dlatego będziemy chcieli przeorganizować formę bronienia zespołu i na pewno zajmie nam to trochę czasu. Będziemy to sprawdzać na tle mocnych sparingpartnerów. Nastąpią być może jakieś przemeblowania, o jednego, dwóch zawodników i wówczas będzie trzeba też wdrożyć ich w zespół. Na pewno będziemy chcieli skupić się również na fazach utrzymywania przy piłce, bo to był nasz duży problem. Chcemy cały czas pracować. Nie będzie momentów rozluźnienia.

SMS – Widać, że jest Pan szkoleniowcem z pasją. Zapytamy wprost: nie tęskni Pan za seniorami?
– Nie. Z tego względu, że o ile pierwsze dwa lata pracy w SMS-ie, spoglądałem jeszcze na seniorskie rozgrywki, to teraz zeszło już to na dalszy plan i jestem trochę z tyłu. Praca z młodzieżą daje mi niesamowitą frajdę. Daje poczucie, że dużo więcej można z tymi dziećmi zrealizować, nauczyć ich. Senior, szczególnie na poziomie 3-5 ligi jest już mniej lub bardziej ukształtowanym zawodnikiem i wiele rzeczy w jego mentalności już się nie zmieni, bo albo ma rodzinę, swoje przyzwyczajenia, albo nie ma wielkiej motywacji, bo kiedyś grał na wyższym poziomie, a dziś w 4 czy 5 lidze. Natomiast świadomość tego, jak bardzo można podnieść potencjał dzieci, a potem młodzieży jest niesamowitym bodźcem do pracy. Gra w CLJ stwarza niesamowicie dużą adrenalinę, podobną do rozgrywek seniorskich. To parcie na to, jak bardzo się czasem czeka na #weekend, aby zagrać mecz, jest także niesamowitą frajdą. Podsumowując, przede wszystkim inna jest mentalność młodych piłkarzy, bowiem jest nieskażona. Na tym etapie ważniejsze jest patrzenie na rozwój młodego zawodnika, na jego kształtowanie się. Myślę, że największą satysfakcję będę miał, jak ktoś z moich podopiecznych, może nie tyle zaistnieje, ale jak go kiedyś zobaczę w telewizji. Nie stawiam sobie tego za cel, ale gdzieś kiedyś dostrzec swojego wychowanka na ekranach telewizora będzie sporą frajdą.

SMS – Nie ma Pan takiego żalu, niedosytu, czy niespełniania, że nie udało się dłużej poprowadzić pierwszej drużyny „pasiaków?
– Nie, dlatego że dostałem taką szansę dwa razy będąc asystentem pierwszego trenera. Nie jest łatwo, bo zawsze każdy spojrzy na dużo większe nazwisko, które może przyjechać i dać coś więcej zespołowi. Wtedy celem, marzeniem, była ówczesna Iliga. Zawsze jest tak, że w tych większych klubach będzie się spoglądało w stronę trenerów z nazwiskiem. Ja natomiast z pewnością zyskałem jakieś doświadczenie. W krótkim okresie pracowałem z naprawdę dobrymi piłkarzami. Nieżałuje, że było to tak krótko, a przede wszystkim nie rozpamiętuje, bo po prostu nie byłoby motywacji, aby wstawać następnego dnia na trening z inna grupą. Nie można aż tak patrzeć wstecz. Skupiam się na tym, co jest obecnie.

"Ludzie słuchali o czymś, czego nie było"

SMS – Ale nie wyklucza Pan, że w przyszłości…
– Nigdy nie wiadomo, jaki scenariusz napisze życie, ale nie ukrywam, że praca w SMS-ie jest sporym wyzwaniem i nobilitacją. Jest tu wszystko co potrzebne, żeby wyjść na trening. Będąc trenerem na poziomie klubu amatorsko-seniorskiego, o wszystko trzeba wydzwonić, wychodzić, wypytać, więc uważam, ze tutaj jest większa możliwość do realizacji trenerskich celów. Bardzo doceniam to co tutaj jest, bo parę lat temu, jak SMS był budowany, siedzieliśmy we trzech w sali tradycji Resovii, gdzie przyjechało 20 osób i ludzie słuchali o czymś, czego nie było. Nie mieliśmy ani jednego zdjęcia lub filmu, dosłownie nic, a mówiło się o tym, co by się chciało zrealizować. Dziś, przez te lata, uważam że ta szkoła jest naprawdę super zorganizowana i ma świetną bazę do kompleksowego trenowania piłki nożnej. Warto było się trudzić!

Galeria zdjęć

Szkoła podstawowa

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school1_front.png

Liceum ogólnokształcące

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school2_front.png

Akademia piłkarska

Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie

Czytaj więcej

school3_front.png

Rzeszowska Bursa Szkolna

dodatkowe zajęcia wyrównawcze

Czytaj więcej

school4_front.png

Zostań naszym uczniem

Zapisano