04.07.2021 Kategoria: Akademia Piłkarska, Liceum, Mecze, Rzeszowska Burska Szkolna, Szkoła podstawowa
Trenerzy MACIEJ JAROSZ i ADAM BUKAŁA podsumowali sezon w Lidze Makroregionalnej Juniorów U-19.
SMS Resovia: - Futbol jest piękny, ale bywa też okrutny. Gdyby Korona II Kielce nie straciła bramki w 92 minucie, to SMS Resovia świętowałaby awans do CLJ U-18…
Maciej Jarosz: - To wydarzenie przesłoniło nieco obraz tego, co zrobiliśmy. Przypomnę więc, że wygraliśmy w rundzie 11 z 14 meczów, dziesięć razy zachowaliśmy czyste konto. Uzbieraliśmy tyle samo punktów, co zwycięzca ligi Stal Rzeszów. Jestem dumny z mojej drużyny!
Adam Bukała: - Zakończonego niedawno sezonu nie można oceniać wyłącznie przez pryzmat końcowego wyniku. Oczywiście marzyliśmy o awansie do Centralnej Ligi Juniorów, ale celem nadrzędnym była jak najlepsza gra w piłkę. Wykonaliśmy kawał roboty. W wielu meczach dominowaliśmy nad przeciwnikiem, odbierając mu ochotę do walki. Nasi zawodnicy zachowywali się jak seniorzy. Byli nad wyraz dojrzali, a nawet wyrachowani. Po nieszczęśliwym dla nas meczu w Kielcach, zastanawialiśmy się, czy mogliśmy uczynić coś więcej. Mam jednak przekonanie, że sztab szkoleniowy jak i piłkarze zrobili, co było możliwe. Zabrakło odrobiny szczęścia, by cieszyć się z sukcesu.
- I naprawdę nie jesteście rozczarowani finiszem rundy? Szansa uciekła sprzed nosa.
Maciej Jarosz: - U mnie rozczarowanie trwało dwie, może trzy godziny. Bardzo szybko ustąpiło miejsca satysfakcji, bo my nie wygrywaliśmy tak po prostu. My zwyciężaliśmy na własnych zasadach, a każdy z tych chłopaków zrobił ogromne postępy. W futbolu jedna minuta, jeden gol więcej albo mniej, nie mogą zmieniać optyki. Dla mnie miniony sezon był budujący. Sprawił bowiem, że zawodnicy uwierzyli w siebie i zaczęli myśleć o piłce na poważnie. Ja też zacząłem wierzyć w siebie. Okazało się bowiem, że jestem w stanie prowadzić zespół w taki sposób, by ten szedł w górę, rozwijał się na wielu płaszczyznach.
- Przyznam szczerze, że po porażce z Sandecją u siebie, przestałem wierzyć, że możecie wrócić do walki o awans. Tymczasem zareagowaliście fantastycznie. Wygraliście kolejnych 5 meczów z bilansem bramkowym: 21-0!
Adam Bukała: - Cóż, przekonaliśmy zawodników, że jeden przegrany mecz nie ma znaczenia, bo zaraz są kolejne. A co do bilansu bramkowego – przy bardzo ofensywnej grze jaką preferowaliśmy, próbach wysokiego odbierania piłki rywalowi, podejmowaliśmy z tyłu duże ryzyko. Zatem brawa dla drużyny za rozwagę i specjalne pochwały dla bramkarza i bloku obronnego. Oni w każdym meczu wznosili się na wyżyny swoich umiejętności.
- Porażka to nieodłączna część sportu. To także wielka lekcja. Czego się nauczyliście podczas tego sezonu?
Maciej Jarosz: - Mnóstwa rzeczy. W piłce jest tak, że ludzie zazwyczaj stawiają tezę, a potem – bez względy na to, co się dzieje – trwają przy swoim zdaniu tylko po to, żeby na siłę tę tezę udowodnić. Nie pozwolę, żeby ta drużyna była kojarzona z porażką! Wygraliśmy 90 procent spotkań, awansowaliśmy do Ligi Makroregionalnej i zdobyliśmy tyle samo punktów, co zespół, który awansował do CLJ. Drugie miejsce i brak awansu nie jest oczywiście sukcesem, lecz mówmy po prostu o tym, że wykonaliśmy kawał roboty. Jestem innym trenerem, niż wcześniej. Tamten sezon nauczył mnie, iż nie na wszystko mamy wpływ i najlepsze chęci oraz wielki entuzjazm nie gwarantują sukcesu. Będę o tym pamiętał.
Adam Bukała: - Pracowaliśmy ze świetną grupą ludzi. Na końcu weszliśmy na taki poziom, że mówiliśmy tylko o detalach. I one później decydowały o zdobywaniu goli i zwycięstwach.
Maciej Jarosz: - Chłopaki nie robili fałszywych ruchów, wszystko było przemyślane. Nasza gra była przewidywalna w dobrym tego słowa znaczeniu. U 18-19-latków takiej dojrzałości najczęściej się nie spotyka.
- Co najbardziej podobało Wam się u tych piłkarzy?
Maciej Jarosz: - Mieliśmy wątpliwości, czy jesteśmy w stanie rozwinąć takich zawodników jak Kuba Wolański, Kuba Kałaska czy Kacper Szymkiewicz. Wydawało się, że kolejny sezon gry w juniorach nie przyniesie im niczego nowego, a było zupełnie inaczej. Okazało się, że chłopaki nauczyli się sporo rzeczy. Wielu naszych piłkarzy nabrało pewności siebie, w ostatnich miesiącach urośli do tego stopnia, że indywidualną akcją byli w stanie rozstrzygnąć o losach meczu. Przed sezonem powiedziałem zawodnikom, iż chciałbym mieć w drużynie 11 rozgrywających. I doczekałem się tego! Począwszy od bramkarza Bartka Siryka, każdy z tych chłopaków brał ciężar gry na siebie.
- Mówiliśmy też o niezwykłym harcie ducha…
Maciej Jarosz: - Tak. Zawodnicy z rocznika 2002 walczyli nie dla siebie (w przypadku awansu nie mogliby zagrać w CLJ U-18 – red.), a dla młodszych kolegów. Walczyli jak lwy, czym mnie zaskoczyli, bo – przyznaję – nie sądziłem, że są aż tak ambitnymi ludźmi. Ba, czasem było tak, że to zespół ciągnął w górę trenerów. Kapitalna sprawa!
- Obserwując Was, widziałem przede wszystkim grupę przyjaciół i świetną atmosferę. Być może zbudowanie tak bliskich relacji ma poważniejsze znaczenie, niż sukces sportowy?
Maciej Jarosz: - Duża w tym zasługa całego otoczenia. Gdyby ci chłopcy w poprzednich latach nie byli prowadzeni w prawidłowy sposób, zapewne nie stworzyliby dziś takiego kolektywu.
Adam Bukała: - Te niezwykle mocne więzi budowały się w trakcie rundy. Wykruszały się osoby, które psuły atmosferę aż finalnie szatnia przewietrzyła się do tego stopnia, że nie chciało się z niej wychodzić.
Maciej Jarosz: - Bardzo ważne jest, żeby w drużynie nie było osób nieszczerych albo maruderów spychających resztę w dół. Statystycznie to prawie niespotykane, ale nam się udało (śmiech).
Adam Bukała: - Zostaną przyjaźnie na lata. Każdy z tych chłopaków może przyjść do nas po pomoc. Od sześciu lat prowadziłem zawodników z rocznika 2002, byliśmy jak rodzina. Dziś przyszło się nam rozstać. To bardzo trudny czas dla mnie…(trenerowi łamie się głos – red.), ale jakoś muszę sobie poradzić. Życie toczy się dalej.
- Kilku chłopaków kończy wiek juniora i zaczyna przygodę z seniorską piłką. Jak widzicie ich przyszłość?
Adam Bukała: - Trzeba im pomóc! Znaleźć im kluby, w których będą się rozwijać. Z trenerami chcącymi ich czegoś nauczyć. To ogromne wyzwanie dla naszej szkoły - to nam najbardziej powinno zależeć, żeby chłopcy czynili postępy.
Maciej Jarosz: - Praca pracą, ale nade wszystko mówimy o wartościowych osobach. Nie wszyscy mają wsparcie z zewnątrz, a nie chciałbym, żeby grali poniżej możliwości tylko dlatego, że byli zdani na siebie. Chłopcy dużo zawdzięczają szkole, ale i szkoła sporo im zawdzięcza. Mam nadzieję, że uda się im pomóc i jeszcze o nich usłyszymy. Mają bowiem potencjał, by zajść w piłce daleko.
Rozmawiał Tomasz Szeliga
MACIEJ JAROSZ: Dziękuję raz jeszcze!
Za nami sezon, w którym przeżyliśmy absolutnie wszystkie możliwe emocje. Jesteśmy bardzo zadowoleni z drużyny, która rozwijała się do ostatniego meczu we wspólnym składzie, prezentując widowiskową, efektowną, a przy tym skuteczną i odpowiedzialną piłkę nożną. Mamy nadzieję, że godnie reprezentowaliśmy SMS Resovia na arenie wojewódzkiej i makroregionalnej.
Dziękujemy zawodnikom nie tylko za wygrane mecze, ale przede wszystkim za ogromne zaangażowanie, zaufanie i klasę pokazywaną każdego dnia na boisku i poza nim.
*Dziękujemy naszemu sztabowi, który poświęcił dla tej drużyny nie tylko czas pracy, ale przede wszystkim mnóstwo czasu wolnego, dzięki czemu mogliśmy osiągnąć coś ponad normę.
Dziękujemy każdej osobie pracującej w SMS Resovia, która pomagała i kibicowała naszej drużynie. Również za każdy telefon i dobre słowo po ostatnim meczu w Lublinie.
Opuszcza nas starsza połowa naszej drużyny – rocznik 2002. Dlatego chcemy bardzo podziękować Rodzicom, Rodzinom i całemu otoczeniu tych chłopaków. Wychowawcy Arkadiuszowi Stawarzowi. Byłym trenerom: Łukaszowi Kościelskiemu, Robertowi Domoniowi, Konradowi Domoniowi i Hubertowi Putowi.
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
Mistrzostwa sportowego Resovia w Rzeszowie
Czytaj więcej
dodatkowe zajęcia wyrównawcze
Czytaj więcej